wtorek, 5 lipca 2016

Toxic people, toxic environment ... Chapter |1| [Page 1]

Nowe OPKO ^o^, nie mam wiele do wyjaśniania, tak ciągle zmieniam opka na blogu, ale i tak nikt tg nie czyta więc..... XD pisze gdy mam wene na coś *^*. Bez przeciągania....

Obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu i nie mogłam się poruszyć, miałam mocny ból głowy i brzucha, nie mam pojęcia co się stało. Leżałam tak przez chwile i starałam się przypomnieć przez co przeszłam.

Ahh no tak, dzień przed wakacjami, pakowałam walizkę na wyjazd, mama uznała to za głupi pomysł bo mam jeszcze 2 tygodnie na spakowanie się, ale tak się cieszyłam że nie mogłam się powstrzymać  od spakowania już w tej chwili. Byłam po szkole i nie wiedziałam co będę robiła przez następne dwa tygodnie. Założyłam buty i wyszłam z domu przejść się wzdłuż plaży. Spacerowałam tak przez jakieś 15 minut aż w końcu się zmęczyłam i postanowiłam zejść na chodnik, głowa zaczęła mnie lekko boleć i odruchowo się za nią złapałam. Nagle poczułam na szyi ukucie, jakby ktoś wziął mnie za tarcze do lotek i w nią rzucił. Upadłam na twardy beton i straciłam przytomność, zanim jeszcze do tego doszło, słyszałam podjeżdżające auto i czyjeś kroki.

Podczas gdy tak przypominałam sobie minione kilka godzin, odzyskałam władze w ciele, ale ciąż nie mogłam się poruszać, byłam przypięta do jakiegoś białego stołu operacyjnego. Leżałam cała naga z oznakowanymi na ciele punktami do nacięcia skóry, wokół piersi, wzdłuż nóg i stóp oraz naokoło brzucha. Gdy zdałam sobie sprawę z zaistniałej sytuacji zaczęłam próbować się wydostać ale poczułam na sobie czyjś dotyk który próbował mnie powstrzymać przed ucieknięciem. Po chwili odpuściłam sobie, i przez głowę zaczęły przechodzić mnie straszne myśli, a co jeżeli gdy już ze mną skończą to przerobią mnie na hamburgera? Usłyszałam jakiś hałas na sali, odruchowo rozejrzałam się i dostrzegłam 5 dziwnych facetów w białych fartuchach, kilku z nich miało na sobie plamy krwi, a jeden był praktycznie cały czerwony. Podeszli do stołu powoli i przyglądali się mi, nie podobało mi się ich spojrzenie, tym bardziej że byłam naga, jeden z nich przykrył mnie jakąś cienką niebieską płachtą. Uf, od razu lepiej, nawet trochę cieplej. Naukowcy rozmawiali coś do siebie po cichu aż w końcu jeden odezwał się "Nie martw się złotko, to zajmie tylko chwilkę" po czym wbił mi werflon
a do niego podłączył kroplówkę, inny "doktor" do drugiej ręki przyłożył igłę z strzykawką w której był jakiś dziwny niebieski płyn, z tego co wiedziałam z chemii to był "copper soulphur" więc nie fajnie. Nagle oczy mi się zaczęły zamykać i zrobiłam się strasznie śpiąca, zerknęłam na kroplówkę i domyśliłam się że dodali tam jakieś środki nasenne i znieczulające.

Obudziłam się w tym samym miejscu z którego mnie uprowadziły te zboki. O dziwo miałam na sobie ubrania i nie były poplamione krwią. Sprawdziłam kieszenie od spodni i zauważyłam w środku małą karteczkę. Przeczytałam ją. (Zawartość karteczki: Pewnie zastanawiasz się co Ci zrobiliśmy, nie martw się o to, w krótce się dowiesz, ale spokojnie, nie będziesz jedyna). Zmrużyłam oczy z niedowierzania, jak to NIE BĘDZIESZ JEDYNA? Co oni zamierzają? Musze ostrzec innych przed tymi ludźmi? Obróciłam karteczkę na drugą stronę i doczytałam (Nie mów nikomu o nas bo inaczej przerobimy cię na hamburgera), ymmm well fuck. No więc lepiej pójdę już do domu, mama musi się martwić, sprawdziłam telefon, shit, 43 nieodebrane połączenia, chyba musiało mnie długo nie być, sprawdziłam godzinę i aż się przestraszyłam. Była już 13 a ja wyszłam na spacer poprzedniego dnia o 16:30, bez zastanowienia zaczęłam biec do domu, po chwili biegu zatrzymałam się i oparłam dłoń o najbliższy słup, a no tak, kolka, dobra nie ważne, powoli dojść też mogę. Przez następne 3 minuty dochodziłam do domu, miałam dość blisko i nie za bardzo mi się śpieszyło, tym bardziej że mam jakieś podejrzane bóle brzucha. Zapukałam do drzwi domu oczekując że ktoś otworzy. Otworzyła mi najmłodsza siostra, Julka. Ucieszyła się jak mnie zobaczyła i natychmiast mnie przytuliła, zapytałam gdzie mama i babcia, odparła że poszły mnie szukać znowu. Zmęczona ściągnęłam buty i poszłam do swojego pokoju odpocząć. Julia ciągle za mną chodziła i pytała czy nic mi nie jest, nie mogłam jej odpowiedzieć na to pytanie, bo sama nie jestem pewna czy nic mi nie jest. Julka znowu mnie przytuliła i pobiega do swojego pokoju. Ja zabrałam się za laptop i podłożyłam pod plecy poduszkę żeby twarda ściana mnie nie uwierała. W trakcie wpisywania hasła od mincrosofta ziewnęłam i zamknęłam oczy. Przechyliłam się na bok i upadłam na poprawną stronę łóżka. Byłam maksymalnie wyczerpana, nagle otworzyłam oczy i wybiegłam kulejąc z pokoju, zaczęłam się czołgać po schodach do góry i potem turlać do schowka. Jedzenie *-*! Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam parówkę, poszłam do kuchni po bułkę i zeszłam z tym na dół. Zjadłam mojego pseudo hot-doga i na nowo położyłam się spać. Ciągle czułam jakiś niepokój...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz