czwartek, 15 października 2015
OPKO-Wstęp
Hejo tu Jasiu/Springy (Springtrap dla niekumatych) i jak widać, będę tu pisała moje OPKO :D
(Zajebiste przywitanie XD) A więc, zapraszam do czytania :3
Wstęp.
To miał być mój pierwszy dzień w pracy, mogłam się spodziewać wszystkiego. Wiecie jak to jest, gdy wam nie podadzą co dokładnie będziecie robić w pracy ;-;. A więc, gdy doszłam na miejsce zauważyłam że to gdzie miałam zaraz pracować wygląda jak jakiś dom strachu, miałam już zawrócić do domu, gdy zauważyłam mojego szefa który zaciągnął mnie do środka. Pokazał mi moje biuro i życzył powodzenia. Co było niepokojące. Usiadłam za biurkiem i patrzałam się na dużą szybę przede mną.
Zadzwonił jakiś gościu, nawijał tak przez telefon 15 min. Aż w końcu miałam dość i go wyłączyłam.
Po jakiś kilku godzinach skończyłam zmiane. Nie było źle. Jeszcze tylko 4 dni, i dostane wypłatę i w końcu zapłacę za czynsz. Następnego dnia w pracy nie spodziewałam się niczego złego. No bo przecież co mogło by się wydarzyć w domu strachu. Dla pewności sprawdziłam kamery. Zauważyłam w cieniu na kamerze jakieś dwie świecące się gałki oczne (O-o halucynacje?) Zmrużyłam oczy i potrząsnęłam głową, lecz to było na nic. Przerażona nie wiedziałam co zrobić.
Żeby się upewnić że mam zwidy. Wyszłam z biura (czego szef mi stanowczo odradzał) i poszłam w kierunku tych ''gałek''. Szłam wolnym krokiem wzdłuż korytarza. Zdumiona zatrzymałam się omal nie padają na zawał. To coś, to coś tam stało, i patrzało się na kamerę. Wyglądem wyglądał (masło maślane) na królika, jak ten z Fazbear Pizza, gdzie zawsze chodziłam jak byłam mała. Nie wierzyłam że nie został zniszczony, lub coś, no bo, to chyba był Bonnie, co nie? Odwrócił wzrok na mnie, nabrałam powietrza próbując coś z siebie wykrztusić, po jakiś 10 sekundach kontaktu wzrokowego, miałam ochotę spierdalać gdzie pieprz rośnie, ale było za późno. 'Bonnie' podszedł do mnie. Myślałam że to już po mnie. On jednak wydał się... czuły... to było dziwne... patrzył się na mnie, jak na kogoś znajomego. Gdy wyszedł z cienia zauważyłam jak bardzo jest zniszczony. Nie miał połowy ucha.. i wyglądało jakby miał w sobie organy człowieka. Naprawdę odrażające.'Bonnie' wydawał się jakby chciał coś powiedzieć. Otworzył swoją animatroniczą szczękę i ...przemówił O-O
- N-nie bój si-się, może i-i wyglądam s-strasznie a-ale nie zrobię c-ci krzywdy
Nie do końca mu wierzyłam...
- Ja-jak mogę ci ufać skoro jesteś wielkim, przerażającym, zielonym królikiem.
- P-po prostu... zaufaj...
Wydawało mi się jakby on mnie skądś znał, bo nawet się mnie nie zapytał o imię. Dziwne.
- A-a.. ty jesteś Bonnie, tak?
- N-nie! ...Nie je-jestem... ja jestem jego gorszą wersją.
To by wszystko tłumaczyło, Bonnie zawsze grał na gitarze i się uśmiechał, no i wgl...
- Am... no dobrze. Lepiej wrócę do mojej pracy.
- Ni-nie, zaczekaj, nie chcę być tu sa-samotny. Już 30 l-lat spędziłem sam, nie chcę...
Wzruszające... ale ja musiałam przecież pracować. No, nigdy nie wiadomo co ten królik tak naprawdę ma w planach. Musiałam się zastanowić.
- Czekaj... daj mi chwile.. muszę to przemyśleć.
Raczej nie wyglądał na szczęśliwego gdy mu to powiedziałam, zrobił 'sad face'a'' i duże oczy.
- N-no dobra, podjęłam decyzję.
Dobra, na dzisiaj koniec C; Jasiu się zmęczył kopiowaniem tego z innego posta xDDD
~Leniuch Springu
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A dokładniej, kopiowaniem z FR xd
OdpowiedzUsuń