Hejo tutaj Jasiu i przed wami kolejna część mojego OPKO,
zapraszam do czytania :D
(Sorki że tak długo nie było posta... (Jasiu leń egejn)
postaram się pisać posty przynajmniej raz w tygodniu ;w; xD)
*dalej perspektywa Springtrapa*
N-nie wiedziałem co zrobić, byłem bezradny. Zaniosłem ją do
biura i położyłem na podłodze. Patrzałem tak się na nią przez
chwile i zastanawiałem się co zrobić by jej pomóc. Jedyne co mi
przyszło do głowy to kostium na zapleczu. Ale nie mogłem tego
zrobić. Z-zabił bym ją. Musiałem wymyślić coś innego.
Wyszedłem z biura i chciałem się wrócić do GF żeby mu
przyjebać, lecz w połowie drogi zatrzymałem się i miałem już
zamiar się wracać bo przypomniało mi się że GF jest teraz duchem
i gówno mu zrobię. Zauważyłem dziwną lukę w ścianie. Puknąłem
w nią i zauważyłem że wybiłem dość sporą dziurę. Zacząłem
napierdalać w nią aż w końcu była na tyle duża że przez nią
przeszedłem. W pomieszczeniu było ciemno i czuć było wilgoć.
Nikt tu chyba nigdy nie wchodził przez co najmniej 20 lat. Zwróciłem
uwagę na przyciemniony kąt. Podszedłem tam żeby się lepiej
przyjrzeć. O Boże... t-to... to.. nie to nie może być prawda.
Zacząłem się cofać do tyłu... przerażony chciałem z tamtąd
uciec. Ale przypomniało mi się o Violet. To mogła być jedyna
szansa żeby ją uratować (ale i tak przy okazji zabijając) t-to
napewno nie jest najlepszy początek znajomości- Zabijając kogoś,
ale nie mam wyboru. Zabrałem ze sobą maszynę śmierci i powoli
wróciłem się do biura. Zobaczyłem tam Violet, leżała, już
praktycznie martwa. A ja jeszcze miałem zamiar tylko pogorszyć
sprawę. Ale coś...to coś w środku mnie nie pozwalało jej umrzeć.
Ustawiłem kostium i włożyłem do środka ciało Violet. Na pewno
gdy się obudzi nie spodoba się jej perspektywa 'nowego życia'. Mam
nadzieję że się wybudzi. Za jakiś czas... to może potrwać...
godziny...dni...tygodnie a nawet lata. Ehhh...*odwrócił wzrok na martwą Violet i zauwarzył drgnięcie kostiumu* o kurwa! TO! TO ŻYJE!
TO ŻYYYYJE!!!! MUAHAHAHAHAHAHAHAHA *Szatański śmiech zświrowanego
doktorka*
*perspektywa Violet*
Obudziłam się...wszędzie było biało...albo po prostu oczy mi
się zepsuły...nie to tylko coś nie tak z oczami. Po wyglądzie i
konstrukcji pomieszczenia zorientowałam się że jestem w biurze.
Oczy doszły mi do normy i usłyszałam jakiś dziwny dźwięk.
Taki...śmiech... taki... zły śmiech.. (no nie moja wina że nie
umiem opisać jaki był, był po prostu zły i tyle xd) Podniosłam
głowę i zauważyłam stojącego koło mnie Springtrapa, on właśnie
wydawał te dziwne dźwięki. Spojrzałam na swoje ręce... b-były one...złoto-żółte... c-czemu...o...nie...Mike miał 100%-owoą racje co do tego miejsca. Boże jaka ja byłam głupia. Natychmiast wstałam i wybiegłam z biura. Zawadziłam się o jakiś kabel i wylądowałam na podłodze. Widocznie teraz jestem grubsza i wolniejsza niż wcześniej. Nie mogłam się podnieść i tak czekałam aż przyjdzie Springtrap i mnie wykończy.
*Perspektywa Springtrapa*
Co...co?!... Gdzie ona się wybiera... tak nie miało być...chociaż... mogłem się tego spodziewać. Eh i wszystko na nic... wyjrzałem sprawdzić co ona zamierza zrobić...i zauważyłem że leży na podłodze jakby nieżywa ...podbiegłem sprawdzić co się stało. Heh... upadła tylko...jeszcze się nie przyzwyczaiła do poruszania się w tym czymś. Podniosłem ją i odstawiłem do biura
-Teraz się stąd nie ruszaj.
No wiecie, nie chcę żeby znowu się wywaliła na korytarzu. Martwię się o nią, *patrzy z pogardą na swoje odbicie w kałuży krwi* Jestem potworem...
*Perspektywa Violet*
Tak jak wiedziałam zabrał mnie... odniósł do biura i kazał mi się nie ruszać. Zignorowałam go, po tym co mi zrobił, pfffffff... przez niego jestem jakimś metalowym szmelcem, nawet chodzić poprawne nie potrafię.
-Powiedz mi jedno... dlaczego nie pozwoliłeś mi umrzeć?
Wzdrygłam się gdy zobaczyłam kałuże krwi.
- Ponieważ...ja... *wstrzymał się i nie kontynuował odpowiedzi*
Ahhh... no tylko mi nie mów że on... yghhh... *spuściła wzrok na dół i zaczeła płakać krwią*
- Co Ci jest?...Wszystko okey?
Miałam dość...mogłam umrzeć...wolałabym umrzeć niż tkwić na ziemi w nieskończoność...teraz to już nigdy nie zobaczę mamy, Mike'a a nawet ojca, który jest gdzieś tam ...nawet nie wiem gdzie.
*Perspektywa Springtrapa*
Ja...nie mogę jej tego powiedzieć... po resztą, to bez sensu, ja ...ja.. *próbuje odrzucić tą myśl z głowy* NIE! Nigdy...
- P-po prostu... nie chciałem żebyś umarła na moich oczach.
Podniosła głowę i popatrzyła się na mnie twarzą całą ze krwi, boże, co ja zrobiłem.
- A mi się jednak wydaje że był inny powód.
- N-nie! Nie było! ...*złapał się za głowę i zaczął chodzić w kółko* m-może i był
ale nie powinno Cię to interesować.
- Czemu stałeś się dla mnie taki oschły?
O-oschły? J-ja...nie chcę być oschły, ale jak jej powiem prawdę to pewnie mnie znienawidzi.
Nie powiem...za nic.
- Hej Bracie :3
- B-bonnie co ty robisz?!
- Kto to? Fredbear?! Po co go tu przyniosłeś?
- Musiałem...po co przyszedłeś?
- Chciałem sprawdzić co się stało z tą dziewczyną co ją Golden z-z-zabił
- O-ona.. tak jakby...żyje... *zwrócił wzrok na wykrwawiony kostium*
- Cz-czy ty ją... o boże... co ty zrobiłeś ...mogłeś dać jej umrzeć!
Przeleciał sb przez ścianę i to jeszcze bez pytania i się wpierdala w moje sprawy!
- Bonnie...idź zajmij się swoimi sprawami...
- Jesteś taki sam jak on...Golden...jesteś taki jak on... dziwi mnie dlaczego jeszcze się ze
sobą nie cał...
Uderzyłem w miejsce w którym lewitował duch Bonnie'go żeby się zamknął i w końcu odwalił ode mnie. Mam już dość... przestaję panować nad sobą ....muszę... się... powstrzyymać aghh
*złapał się za głowę i uklęknął na podłodze*
*perspektywa Violet*
Miałam dość, nic nie rozumiałam, on coś ukrywa a ja nie wiem co. Miałam ochotę wrócić do domu i zakończyć ten koszmar. Ale niestety zostałam uwięziona w tym kostiumie. Teraz można powiedzieć że utknełam z nim na dobre. Już mi nic/nikt nie pomoże. Z kim on gada? o.e ...popadł w paranoje czy co? Dobra nie wnikam. Widać to jest królik po przejściach. ;-;. Co on? Bije powietrze...popatrzyłam się na jego wyraz twarzy ..raczej nie był szczęśliwy. T-to przez mnie? Wstałam żeby...jakoś go pocieszyć bo.. to w sumie moja wina. Gdybym nie była taka ciekawska to on nie musiałby potem się borykać z takim problemem. Zbliżyłam się ale...od razu zdałam sobie sprawę że to był zły pomysł.
Widziałam że zaczął on drgać i złapał się za głowę... poczułam dreszcz... Springtrap uklęknął na podłogę trzymając się za tył głowy, szeptał coś pod nosem.
- S-springtrap... wszystko w porządku? Jeżeli to moja wina...
Odwrócił głowe w moją stronę. Zamarłam i nie dokończyłam zdania. Jego wzrok był przerażający...tak jakby miał zaraz mnie zabić...ten czerwony kolor jego źrenic... c-c-co mu się stało?
-IT'S T-TIME TO D-DIE...
Powiedział to do mnie, dziwnie przekręcając głową. Zrobiłam krok w tył... po czym upadłam do tyłu (Niestety ale było tam ciasno, pod nogami kable, a ja dalej tkwiłam w tym męskim grubym kostiumie) Sprigtrap na mnie spojrzał uśmiechając się. Podniósł mnie za szyje do góry i zaczął powoli zaciskać dłoń... oczywiście... myślałam że się duszę...po chwili zorientowałam się że przecież i tak nie żyję i siedzę teraz w animatroniku więc nic nie czułam. Po jakieś dłuższej chwili spojrzałam na ST z wzrokiem pogardy, uśmiechłam się letko. Po chwili poczułam kucie w środku. Jakby...coś coś mnie zabijało od środka. Ale...przecież ja już nie żyłam... Umrę dzisiaj drugi raz?
Nagle wszystko stało się czarne i straciłam przynomność.
No wiem... to zaczyna robić się skomplikowane (/>o<)/ ...wgl pisałam to cały dzień (Raz pisałam, raz robiłam co innego xD i nie mogłam tg skończyć ;w; ) Mam wene na OPKO więc jutro może będzie następna część OuO yey ^^ xD. (I przepraszam za te brzydkie słownictwo, ale jakoś mi ono pasuje do Springtrapa xD)
~Springu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz