środa, 26 października 2016

Worthless |Page 1|

No więc witam heloł, dawno nie było postów, sry weri macz, ale teraz postaram się pisać nową serie z moim senpai'em  przyjacwelem (co) dobra nieważne xd. Będziemy pisać z perspektywy swoich oc. ja Skylar, ona Davida. Na koniec posta wstawie ich wygląd. A więc bez zbędnego przedłużania....



*perspektywa Skylar*
Siedziałam w lesie pod drzewem w parku, tak jak zazwyczaj to robię, mało osób tu przychodzi, nikt mną nie gardzi i mało osób spogląda na mnie z oburzeniem. Mój wygląd mnie krępuje bo nie wyglądam jak reszta, są inni jak ja ale też żyją skrycie, starają się to schować, nienawidzą swojego wyglądu, popadają w depresje i podcinają sobie żyły, a takim jak my w szpitalu nie chcą pomagać.
Ponownie zapisywałam strona po stronie swój pamiętnik. Jest on pełen moich zwierzeń i sekretów których nikt nigdy nie powinien zobaczyć. Zauważyłam że kilka drzew dalej siedzi on, uh nie znam go więc określam go jako "on" czasami go widuje w parku ale nigdy nie miałam okazji przyjrzeć mu się z tak bliska, mimo że to było wciąż jakieś około 20 metrów. Zawsze gdy go widzę zaczynam bazgrolić serduszka na marginesach mojego zeszytu. Trochę martwię się czy czasem nie mam jakiejś choroby zwanej "zauroczeniem" ale raczej to po prostu efekt osamotnienie, oby. Gdy się bardziej mu przyjrzałam zauważyłam że się we mnie wpatruje. Szybko spuściłam wzrok i się zarumieniłam. Cholerne osamotnienie mnie dobija. Zestresowana zaczęłam szybko pisać coś w pamiętniku żeby o tym zapomnieć. Przez przypadek napisałam jakieś pierdoły o nim i nie zdążyłam tego zmazać bo usłyszałam dziwny dźwięk.
-Au, pomocy!
Eeeee co, co się stało, zdezorientowana rozejrzałam  się wokół i jedyną potrzebującą osobą jaką zobaczyłam był ...on. Szybko wstałam i w miarę moich sił niezradnie do niego podbiegłam. Wciąż nie świadoma tego co się dzieje wkułam w niego wzrok i patrzyłam się jak otępiała
-huh, oh co się stało?
Zaciekawiona zapytałam. Nie byłam w stanie wyjaśnić co się wtedy stało ale jego wygląd wręcz odebrał mi mowę, nie mogłam po tamtym zdaniu się odezwać.
-Uh, upadłem i nie mogę wstać.
Dalej byłam w szoku że z nim rozmawiam, przez bardzo długi czas z nikim nie rozmawiałam... a gdyby nie to że ja byłam w pobliżu to nikt inny nie chciał by mu pomóc przez to że jesteśmy "odmieńcami" podałam mu swoją lekko zdygotaną i chłodną dłoń żeby pomóc mu wstać. Gdy ją złapał poczułam motylki w brzuchu i lekko się zarumieniłam, chociaż byłam świadoma tego że ja mu tylko pomagam.
-Dzięki c:
Wstał i poszedł dalej, westchnęłam i zawróciłam w stronę dębu pod którym zostawiłam mój pamiętnik. Po chwili usłyszałam znowu jego głos.
-Czekaj! Fajna jesteś :D
Zdziwiona odwróciłam się i popatrzyłam na niego z niedowierzaniem
-huh o-o? że ja fajna?....
Nikt mi nigdy nie prawił takich "komplementów" więc byłam w szoku że on mnie określił jako fajną.
-Tak! Ładnie wyglądasz owO
uh czekaj co, podoba mu się mój wygląd >///< przecież zawsze sądziłam że jestem paskudna... pewnie żartuje tylko żeby się ze mnie pośmiać z kolegami...
-Wyglądasz na dobrą duszę :)
-ohhh...
Zaczęłam się potwornie rumienić i chyba to zauważył bo się uśmiechnął jeszcze bardziej, dalej było mi z trudem z nim rozmawiać
-Jak masz na imię? Ja jestem David ^^
O nie, tylko nie imie, wstydzę się tego, i bardzo nienawidzę. On ma takie ładne, i ludzkie... ohh moje jest potworne ale nie będę go okłamywać i powiem prawdę...
-S-Skylar...
-Ładne imię ^^
-dzięki....
Dalej nie wierze w to co się dzieje, odwróciłm głowe na chwilę bo czułam się jakbym miała zaraz wybuchnąć z czerwoności.
-umm
Zauważyłam brak pamiętnika
-o nie...
PAMIĘTNIK. GDZIE ON?! Założe się że to jego wina, on musiał to ustawić, pewnie jego kumpel mi zwiną pamiętnik a jak wrócą do domu będą się śmiać ze mnie jaka naiwna jestem, nie nie nie czemu ja.
-Co D:?
-P-pamiętnik!
Czułam jak łzy nachodzą mi do oczu, słyszałam jakieś szepty z tyłu i bez silna upadłam na kolana i zaczęłam płakać. David klęknął obok mnie i przekonywał mnie że znajdzie pamiętnik.
-ale nawet jeśli go znajdziesz ktoś może go przeczytać
-zobaczysz że nikt nie przeczyta
Po tych słowach wstał i zaczął się rozglądać po okolicy, chciałabym mu pomóc ale nie byłam wstanie nawet wstać, skuliłam się na trawie i płakałam użalając się jak bardzo mam prze*ebane gdy on zobaczy zawartość mojego pamiętnika, i jestem przekonana że do tego dojdzie. Zawsze tak jest.



tak wygląda David ^u^ (oc Mai)

a tak Skylar xd (postaram się
zrobić normalny rys niedługo
na razie samo gore rysuje D:)



czwartek, 1 września 2016

{Nightmare}

Chciałam napisać dzisiaj kolejną część opka ale jakoś nie mam na to humoru, więc napisze coś (z nudów) innego...

Siedziałam w ciemnym pomieszczeniu całkowicie skazana tylko na siebie, nikt nie mógł mi pomóc, nawet jakby ktoś mógł, nikt by się nie odważył, nikt nie byłby w stanie się dla mnie poświęcić
bo nie warto. Sama byłam przekonana że nawet ja nie potrafię sobie pomóc, czekałam jedynie na śmierć. Wszyscy mnie zostawili, bo tego chciałam, chciałam żeby każdy mnie znienawidził, i dostałam co chciałam, nie wiem czy mam być z siebie dumna czy raczej zawiedziona, bo z jednej strony... kazałam im, ale z drugiej... nie chciałam ich stracić. Wydaje mi się że chciałam ich chronić przed samą sobą, jestem paskudnym potworem który nie zasługuje żeby mieć takich wspaniałych przyjaciół jak oni, nie wierzyłam że mnie lubią, nie wierzyłam w niczyją miłość bo nigdy nie została mi ona w jakikolwiek sposób okazana. Jestem aspołeczną dziwką której nikt nie powinien znać. Siedziałam tak w czarnym pomieszczeniu i bazgrałam coś na kartce papieru, byłam na tyle zdruzgotana że nie potrafiłam utrzymać w miejscu ołówka i dygotał mi się na boki. Ze złości złamałam ołówek i zaczęłam jeszcze bardziej płakać, łzy powoli spływały mi po piegowatych policzkach, wzięłam do ręki złamaną część ołówka i zaczęłam jego ostrą częścią nakłuwać sobie skórę żeby ją przebić, chciałam się zabić, dalej chce, ale wtedy, wtedy wiedziałam że nie mam nic do stracenia, bo nikogo nie miałam, i ....wciąż  nie mam. Zaczęłam ostro drapać się ołówkiem po boku ręki, blizny nie były straszne ale... czułam ból... to się liczyło. W końcu mogłam z sobą skończyć, wiedziałam że i tak każdy będzie miał to w dupie, bynajmniej po tamtym. To mój koniec, nie zasługuję na nic, na nikogo nawet na ten pierdolony ołówek tnący moją całkiem delikatną skórę, ból się nasilił i nie mogłam przestać płakać.  Zastanawiałam się jakim cudem ktokolwiek mnie polubił, jakim cudem ktokolwiek mnie ...pokochał? Zawsze przez całe życie opisywałam się jako "brzydka ciota z krzywym ryjem bez przyjaciół" nie byłam nigdy mądra, ani ładna, ani popularna, ciągle chorowałam, każdy uciekał ode mnie na kilometr i zazwyczaj wyśmiewali mnie ze względu na moją szczękę bo wygląda jak ryj konia heh. Przypomniała mi się kłótnia z siostrą....wyzywałam ją a ona mnie, nie dała za wygraną i nie chciała ustąpić, po 5 minutach kłótni zaczęłam się śmiać, bawiło mnie jak bardzo wkurzona była. W pewnym momencie kłótni powiedziała coś... coś co mnie zgięło ... "A ty co, jesteś taka brzydka że nikt w szkole Cię nie lubi i nie potrafisz znaleźć żadnych przyjaciół, nie potrafisz mówić po Angielsku i do tego masz jeszcze ryj jak koń" jak to mówią "Prawda boli najbardziej" miała racja i to mnie zabolało
miałam ochotę jej przyjebać ale mama mnie powstrzymała, gdyby nie ona na pewno bym się z nią wtedy pobiła i to ostro. Wracając, siedziałam w kącie pokoju z głową przy ścianie wciąż płacząc siedziałam w tym miejscu od dwóch tygodni, jedynie ruszałam się raz dziennie do toalety załatwić potrzeby... okna miałam zasłonięte czarną kurtyną, siedziałam po ciemku i płakałam. Czułam jak z dnia na dzień serce miękło coraz bardziej, coraz bardziej miałam do siebie o wszystko żal, nienawidziłam siebie, chciałam ze sobą skończyć, nic i tak mi nie pozostało, mama myślała że mam problemy z psychiką i chciała mnie wysłać do specjalnego ośrodka ale nie dałam się jej, tłumaczyłam że tam zlasowaliby mi mózg jeszcze bardziej. Nie chodziłam do szkoły, nie miałam siły chodzić, wychudziłam się strasznie i wyglądałam przez to potworniej niż wcześniej jedyną rzeczą na świecie która mnie jeszcze pocieszała to fakt że nie będę musiała więcej oglądać paskudnego ryja Oktawi jak w końcu umrę. Przez cały czas zastanawiałam się czy mam jeszcze jakieś uczucia poza smutkiem żalem i gniewem. Próbowałam przypomnieć Sobie o wszystkich moich szczęśliwych chwilach ale one wywoływały jedynie ból w sercu. Każde dobre wspomnienie miało swoje złe zakończenie. Usłyszałam że ktoś wchodzi do mojego pokoju, nie miałam siły się odwrócić, usłyszałam zamartwiony głos mamy "Jaś... wszystko w porządku?" zapytała się mnie wchodząc powoli do pokoju "A jak miało by byś w porządku skoro mam ochotę się zabić" odparłam jej dość stanowczym i ochrypłym głosem "Oh... nieważne, ale czy... jest cokolwiek co sprawiło by że znowu byłabyś szczęśliwa?" Zapytała się mnie ocierając swoje łzy na policzku, odwróciłam głowę w jej stronę i znowu zaczęłam płakać na ten widok, próbowałam coś wyjąkać ale przyszło mi to z trudem "n-n-napraw to" rozryczałam się kompletnie, mama instynktownie mnie przytuliła starając się nie płakać
"Jas, ja nie potrafię tego naprawić, sama musisz to zrobić" rozryczałam się jeszcze bardziej i wróciłam do swojego konta, schowałam głowę między nogi. Znowu moje nadzieje znikły, tak szybko jak przyszły. Nigdy tego nie naprawie, nic nie sprawi że będę znów szczęśliwa. Pozostaje mi nic innego niż umrzeć. Mama nie miała już do mnie sił "eh... dobrze zrobię coś, ale nie obiecuje że mi się to uda" Po tych słowach wyszła z pokoju. Wiedziałam co to znaczy na 100% chodziło jej o to "nie martw się wszystko będzie dobrze jak będzie mi się chciało to coś zrobię" no .. na pewno o to jej chodziło. Otarłam łzy i wczołgałam się na łóżko, przykryłam się mocno kołdrą i znowu chciało mi się płakać, tym razem bez powodu.
Następnego dnia lub nocy (nie wiem bo ciemno w pokoju) siedziałam na łóżku i zastanawiałam się czy oni o mnie pamiętają, czy w ogóle chcą pamiętać, po dłuższym namyśle otrząsłam się i powiedziałam w myślach "meh na pewno już dano zapomnieli" takie miałam nastawienie do tego wszystkiego, no bo kto by chciał mnie pamiętać... chciałam pójść w mój kąt ale wolałam jeszcze sprawdzić jedną rzecz zanim usiądę, podeszłam do włącznika światła i je pstryknęłam, jasność światła oślepiała mnie w oczy, za jasne... ale musiałam to sprawdzić więc trzeba się poświęcić, podniosłam bluzkę i sprawdziłam brzuch, wyglądałam prawie jak anorektyczka, nie było najgorzej ale wciąż, fakt że było widać mi wyraźnie wszystkie żebra i miednice..... opuściłam bluzkę i usiadłam w miejscu którym stałam. Przesiedziałam w bezruchu 5 godzin, kręgosłup zaczął mnie boleć, ciągle płakałam a pośladki już nie dawały razy, w końcu położyłam się na podłodze wciąż płacząc. Bardzo mnie korciło żeby sprawdzić laptop ale powstrzymywałam się myślami że mnie tam nie chcą. Usłyszałam jak mama wychodzi z domu w pośpiechu, zastanawiałam się dlaczego, przecież zwolnili ją z pracy 5 dni temu. Miałam tylko nadzieje że Oktawia nie przyjdzie do pokoju i nie spróbuje mnie pobić bo tak trochę udałoby się jej bo nie mam sił nawet zajebać komara. Sięgnęłam po zakurzony laptop, zastanawiałam się czy to dobry pomysł... na początku nie miałam odwagi wchodzić na bloga lub fb. Słuchałam piosenek a potem starałam się narysować coś pokracznego w paintcie. Nic mi nie wychodziło. Pograłam z 4 godziny w simsy3 aż laptop się przegrzał, przez chwile nie myślałam o tych wszystkich złych chwilach, było dobrze dopóki znowu sobie o nich przypomniałam... mama zadzwoniła do mnie na telefon, odebrałam i zapytałam się co chce, odparła że ma na mnie niespodziankę, tylko że wróci do domu dopiero jutro, i że mam zrobić Julce śniadanie do szkoły. Nie miałam zupełnie ochoty tego robić ale zgodziłam się żeby mama nie przedłużała rozmowy. Wyłączyłam laptop i się zdrzemnęłam na 3.5 a może dłużej, a nwm skąd mg wiedzieć kurde ja spałam. Obudziłam się o dość później godzinie bo w domu zapadła nagła nisza, 0 tv, 0 rozmów 0 hałasów...dla pewności sprawdziłam telefon i była 23:21 miałam 3 nieodebrane wiadomości i 2 nieodebrane połączenia od mamy. Sprawdziłam wiadomości "jas odbierz" "jas" "dobra to ci napisze za kilka godzin będę wracać do domu, potem nie będę miała czasu Ci tego napisać, będę jutro o 13:30 zależy czy korki będą" zaczęłam się zastanawiać gdzie mama pojechała skoro jej tak długo nie ma. Położyłam się spać z nadzieją że jutro nastanie lepszy dzień.
Obudziłam się jak zwykle, bez życia, zaczęłam w myślach użalać się nad tym czemu żyje, przypomniało mi się że mam zrobić śniadanie młodszej siostrze, wyszłam z mojego pokoju, lekko kiwając się na boki bo zakręciło mi się w głowie, oparłam się o ścianę i starałam powoli doczłapać się na górę. Doszłam do kuchni i zaczęłam robić jakieś zwykłe kanapki z dżemem, położyłam je na talerz a potem na stół. Zeszłam szybko na dół żeby nikt z domowników mnie nie zobaczył, wyglądałam tak tragicznie ze zapewne mieli by koszmary po spotkaniu się ze mną. Starałam się nie płakać ale jakoś kiepsko mi to szło, mimo wszystko humor mi się z deczka poprawił, bałam się jedynie mojego umysły który mnie tak bardzo nienawidził i za każdym razem gdy byłam szczęśliwa przypominał mi o moich najgorszych chwilach w życiu. Weszłam na laptopa znowu, sprawdziłam godzinę i była 7:34, miałam nadzieje że Julka i Oktawia wstaną do szkoły same... postanowiłam że wejdę na msp, ale bałam się że ktoś z znajomych mnie zobaczy no więc wejdę na anonimowe konto. Sprawdziłam swój profil i czytałam komentarze pod zdjęciami, może i to tylko komentarze ale... dzięki niektórym z nim humor w pewnym stopniu mi się poprawia. Postanowiłam w końcu wejść na bloga, heh pewnie dostane bana za to ale co tam.. czekałam aż strona się załaduje, zjechałam na dół i ponownie czekałam na załadowanie chatu, zalogowało mnie a na blogu nie było zupełnie nikogo...czat był wyczyszczony... chwile potem chciałam wejść na FR, po wpisaniu adresu bloga okazało się że został usunięty. Co jest kurwa.....zdezorientowana zaczynałam się zastanawiać nad wejściem na facebooka, ale nie chciałam ryzykować.... włączyłam jakieś piosenki i zaczęłam przeglądać moje stare opowiadania, zaczęłam się zastanawiać jaki jest dzisiaj dzień tygodnia, ale skoro Julka ma iść do szkoły znaczy że każdy musi ee ...aaa to dlatego nikogo nie ma ;w; zrezygnowana wyszłam z bloga i msp. Usłyszałam jak siostry wychodzą z domu, wreszcie. Dopadła mnie chwilowa depresja.. znowu mózg mi to zrobił, znowu wszystkie złe myśli dały o sobie znak a ja musze z tymi jebanymi myślami walczyć, czasem nie da się walczyć z prawdą i trzeba się z tym pogodzić smutną prawdą jaką jest moje życie. Niestety umysł znowu wygrał i zaczęłam płakać zwinęłam się w kulkę i próbowałam o wszystkim zapomnieć prze kilka godzin i nic, wszystko mnie męczyło, coraz bardziej i bardziej, a co jeśli oni mnie obgadują dlatego kasują chat? Co jeśli w ogóle nie chcą żebym wróciła? A co jeśli w ogóle nie chcieli mnie znać? Te wszystkie myśli mnie odbijały, miałam tego dość, chciałam żeby to był zwykły koszmar, ale to niestety działo się naprawdę i nie mogłam nic na to zaradzić. Po długim czasie płakania zadzwonił telefon, dość powolnymi ruchami sięgnęłam po niego i odebrałam połączenie, to była mama, zauważyła że płacze i zapytała się co się stało, odpowiedziałam że znowu umysł mnie pokonał, mama westchnęła, i powiedziała że ma nadzieje że niespodzianka jaką dla mnie szykuje poprawi mi humor. Szczerze to humor łatwo mi poprawić, no nie tak łatwo, ale da się, tylko problem jest z utrzymaniem dobrego humoru. Odpowiedziałam mamie że nie sądzę żeby to się udało na długi czas ale chwilowo mogę być szczęśliwa. Pożegnałam się z nią i wyłączyłam telefon, zlazłam z łóżka i  schowałam się do mojego konta, tym razem zabrałam ze sobą kocyk bo było mi zimno siedziałam tam przez bite 3 godziny i czytałam mange, co jakiś czas płakałam przez 3 minuty wtedy musiałam zaprzestać czytanie żeby czasem nie zmoczyć kartek. byłam skierowana twarzą ku ścianie, a na kolanach trzymałam moją ulubioną mangę, humor był umiarkowany i zmienny, mam jakieś zaburzenia mózgu pewnie heh. Była już 13 na zegarku, bardzo się niecierpliwiłam żeby zobaczyć tą niespodziankę, fajnie jakbym dostała gekona, lub tablet graficzny, lub... nic. Skończyłam czytać całą mangę i nie zostało mi nic ciekawego do roboty. Zaczęłam po prostu gapić się w ścianę w oczekiwaniu na mame. Usłyszałam kroki na schodach, to pewnie mama z Martinem wrócili. Usłyszałam jak mama gada do Martina po Polsku, wtf, próbowałam o tym nie myśleć, przez to teraz znowu miałam czarne myśli, ty pierdolony mózgu, na szczęście nie płakałam jeszcze, mama powoli weszła do mojego pokoju otwierając przy tym skrzypiące drzwi. Nieco szczęśliwym głosem zapytała się mnie czy chcę zobaczyć moją niespodziankę. Zapytałam się jej co to a ona odparła "Odwróć się to się przekonasz" nie miałam ochoty się odwracać ale zrobiłam to bardzo, bardzo powoli, nagle zobaczyłam w drzwiach... moją mame "to ta niespodzianka?" zapytałam poirytowana i ciut zawiedziona faktem że jednak humor mi się zjebie totalnie. Mama szybko zaprzeczyła i powiedziała że niespodzianka znajduje się za nią. Zaczęłam uważnie przyglądać się nogą mamy i zauważyłam że ktoś za nią stoi "Em ....kto to?" zapytałam mamy ciekawa odpowiedzi.... mam nadzieje że to tylko nie to co mam na myśli. "Przecież Ty go już nasz" odparła z uśmiechem "No wiem ale nie wiem kto to bo zasłaniasz" mama odsunęła się na bok a potem w tył i oniemiałam, parzyłam wryta jak słup z wystrzeżem, nie mogłam się napatrzeć, z drugiej strony on też patrzył na mnie, szybko zakryłam twarz i schowałam głowę w kolana mama zaczęła się chichotać a ja byłam cała czerwona jak pomidor lol. Z jednej strony byłam szczęśliwa, z drugiej znowu chciało mi się płakać i tym razem miałam wiele powodów. "Jaś...?" podszedł do mnie jeszcze bliżej przez co schowałam głowę jeszcze bardziej, "Co tu robisz? I czemu musisz oglądać mój ryj?' dalej nie rozumiałam jakim cudem On tu jest. "Jestem tu żeby Ci pomóc..." podniosłam głowę i popatrzyłam Mu prosto w oczy "a-ale dlaczego chcesz mi pomóc?" pewnie moja mama go zmusiła........złapał mnie za podbródek a ja zrobiłam się jeszcze bardziej czerwona "Bo Cię Kocham" gdy te słowa padły z jego ust znowu poczułam motylki w brzuchu jak kiedyś gdy pierwszy raz wyznał co czuje. Dalej nie mogłam uwierzyć że to dzieje się naprawdę przecież tamto wszystko i. i jeszcze... jezu... jakim cudem On wciąż mnie kocha... mrugnęłam kilka razy oczami z niedowierzania a on pocałował mnie delikatnie w usta mogłabym śmiało przyznać że to była najlepsza chwila w moim życiu. Chciałam mu powiedzieć jak bardzo się cieszę że tu jest ale po chwili jednak zdałam sobie sprawę że cały ten czas spałam.

wtorek, 30 sierpnia 2016

Toxic people toxic Environment #6

nudzi mi się więc napisze kolejną część OPKA

*perspektywa Jasia*
Znowu zemdlałam, cholerne gówno, gdy się obudziłam zauważyłam że mama się na mnie patrzy
-wtf..
-nic Ci nie jest?
-Chyba nie..
-Czekaj, zemdlałaś w opasce?
-Co? Eee nie pamiętam żebym ją zakładała
-Czekaj *pokazuje mi lusterko* no patrz masz coś na głowie
- wtf.... *macam się w tym miejscu* e to są uszy?
-Ściągnij tą opaskę wreszcie
-Ale ja nie czuje jakbym miała opaskę na głowie
-Bo może masz jakieś zaburzenia głowy czy coś nie wiem, dobra ja Ci to ściągnie *ciągnie mnie za ucho*
- AAAAAU kurwa mama przestań, one są chyba jednak prawdziwe
-O kurwa
-No... ALE ZAJEBIŚCIE JESTEM JAK KURWA FURRY KJUGREUHGFG zatańczyłabym ale brzuch mnie boli
- ...
-Musimy iść z tym do lekarza
- NO CHYBA CIE POJEBAŁO ;-;
-Jak się kurwa odzywasz!?
- A Ty to co >_>
- ups...
-hah!
-...
-ide spać c:
-...
Położyłam się i starałam zasnąć żeby ból ustał...spałam około 4 godzin, wstałam i była 22:30
hm, chyba każdy już śpi.... no to po chuj ja się obudziłam.........wstałam z łóżka i poszłam do klopa się wysikać. Załatwiłam sprawę i przeszłam się do łazienki i popatrzyłam na moją twarz z bliska, była okropna, wory pod oczami, blizna na policzku i jeszcze te uszy, teraz będę dziwadłem....eh...przetarłam lekko oczy i wróciłam do swojego pokoju. Nie miałam ochoty na nic.... nawet żeby pójść spać, zerkłam jeszcze raz na mój brzuch i dotknęłam szwów. Au, czemu jestem taka głupia, zakryłam blizny bluzką i położyłam się na łóżko. Leżałam chwile i myślałam o czymś, a raczej kimś... ah.. eh... yh.... yy dobra odwróciłam się do ściany i starałam się zasnąć.

*perspektywa Mai*
Fapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfap
fapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfapfap
aaahhhhhhhhhhhhhhhhh orgazm yey yyy kto mnie poogląda?
*Narrator*
Na pewno nie ja
*Maja*
Wypierdalaj z mojej głowy
*Narrator*
Nie mogę bo muszę poprowadzić dalej hitorie
*Maja*
Jaką kurwa?
*Narrator*
Niech Cię twoja mała zboczona główka o to nie martwi
*Maja*
Wtf, ić już sobie
*Narrator*
okej ide do Emila
*Maja*
wtf.

*Perspektywa Emila*
Gdzie mój sernik....
Masky: *wpierdala sernik Emila*
O_O MÓJ SERNIK!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Kierowca: a Ci dwaj co robią tam z tyłu?
Typo obok kierowcy: mhm, chyba biją się o sernik
Kierowca: ok.......
-TY ZBYSZEK POWIEDZ MU ŻEBY ODDAŁ MI SERNIK KURWA MAĆ
Zbyszek: Wypierdalaj
- :(

*Perspektywa Kopary*
olofloglohkigmfudnuf *error* jezu... co się tam stało... nic nie pa-p-pam... GDZIE MOJA RĘKA?!
obudziłam się w białym pomieszczeniu z napisem "umrzesz tu" , gdy pojrzałam na swoją prawą rekę widziałam tylko metalowe gówno do niej przyczepione, z trudem ją podniosłam, gdy próbowałam ją opuścić na dół ręka ciut wgniotła oparcie łóżka, postanowiłam wstać i się stąd jak najszybciej wydostać, nie mam zamiaru tu umrzeć, nie mam zamiaru zostać zabitą przez tych chujów. Drzwi zamknięte, no to załatwimy to inaczej, przyjebalam z całej siły w drzwi moją prawą ręką, wo ta ręka jest całkiem niezła. Wybiegłam z tamtą nie zwracając uwagi na to czy jestem ubrana czy też nie, na korytarzu spotkałam jakiegoś faceta w garniaku, poznaje jego twarz ale nie wiem skąd. Szarpnął mnie za rękę i zaprowadził do pokoju z moimi rzeczami, pośpiesznie się ubrałam i próbowałam cmychnąć, ale typek nie pozwalał, znowu podtrzymywał mnie żebym nigdzie nie spierdoliła, wyszliśmy z budynku i kazał mi wejść do auta, powiedział że odwiezie do domu, nie ufałam mu...
ale wole to niż siedzieć tam z tymi pojebami.



trochę krótsze niż zwykle ale nie chciało mi się pisać już pod koniec xd

Toxic People Toxic Environment #5

łokej no to cisne z 5 częścią OPKA


*Dalej Perspektywa Kopary*
Ciemność, ciemność widze, otworzyłam oczy i  zobaczyłam przed sobą dwóch mężczyzn w garniakach, jeden z nich odezwał się nieco niskim i poirytowanym tonem
-MHMMHMMdjfg chcieliśmy to załatwić łagodnie ale niestety twój poprzednik sprawiał problemy
i trzech naszych lekarzy doznała obrażeń, więc Ciebie potraktujemy nieco bardziej surowo......
-Ale co ja zrobiłam?!
- Dowiesz się w swoim czasie.
- Zawsze kurwa mi to się dzieje, ciągłe nieszczęście wokół mej osoby, czemu kurwa jestem taka pechowa?!
<Le narrator lol>
 Dwóch agentów spojrzało na szarpiącą się Julie na łóżku szpitalnym, byli zakłopotani bo może i byli agentami służb specjalnych ale mieli miękkie serca, które w takiej robocie jak ta źle się sprawdzały, do sali wszedł ich szef i załatwił to gładko, uderzył Julie metalową rurą i spluną na podłogę pozostałością krwi.

*perspektywa Kopary*
Dostałam rurą w ryj i zemdlałam, tyle w temacie. Zastanawiałam się czemu akurat ja, i mój poprzednik? Jaś była pierwsza? Ale czekaj, powiedzieli by poprzedniczka..... coś tu nie gra.

*perspektywa Mangle*
Siedziałam w moim pokoju razem z siostrą Mają, dziwnie się na mnie patrzyła >_> fihgtirhdgdfh
właśnie piszę z Emilusiem ^u^ glhriuedh <33 hehehehe he... nie nie śmieszne ;-; weszłam na msp i trochę se tam eee popisałam z podrywaczami, heh. Wszystko było tak jak zwykle..... chyba no nie licząc że nagle z chatu znikła Kopara, Jaś i Adiego nie ma od dwóch dni D: martwię się o nich TnT
mam nadzieje że nic im nie jest, a najbardziej się martwię o Jasia :CCC .... o nie usłyszałam jak ojciec Jezus woła, o nie
-Amelia! Chodz idziemy do kościoła
- Ale ja nie chce T-----T
- Idziemy natychmiast!
- Ale jak to tak w poniedziałek do kościoła T_T wczoraj byliśmy! A tak wgl to Maja też ma iść!!!
- O nią się nie martw, na pewno pójdzie, a teraz chodzi bo dostaniesz kare na laptop, jesteś już od tego uzależniona!!!!!!!11!
- OOOOOOOOOOOh no dobra ideeeeeeee yhh..
-Heheheheheheheh
-NIE ŚMIEJ SIĘ MAJKA!!!
-Amelia nie krzycz tak!
-AAHHDFGHREFTREOURYT5REDHGRT
Musiałam napisać szybko Emilowi że idę...
-<Ja> Emil musze iść...
-<Emil> Czemu D":?
-<Ja> Bo musze do kościoła
-<Emil> ;-; w poniedziałek?
-<Ja> noooo, dobra to pa
-<Emil> Baju :(
Wyłączyłam laptop i wyszłam z pokoju za ojcem i poszłam założyć buty.

*Perspektywa Adiego*
Jadę już w chuj długo czasu... patrząc na telefon to jest już eeer 16:30? Wyszedłem z tego szpitala gdzieś o 8:20 ... chyba, apteki są o tej godzinie wgl otwarte? Nieważne...
-Przepraszam, może pan powiedzieć gdzie jesteśmy?
- Ym, chłopce my jesteśmy teraz w Filandii!
-Tak szybko?
- ehmmm, kilka razy przekraczałem limit prędkości na autostradzie, ym wybacz ale bardzo mi się śpieszy
- A dlaczego?
- Nie wiem czy chcesz tego słuchać...
- Mów, jestem ciekaw
- M-moja żona... eerr, wyjechałem w daleką trasę, i w trakcie, zadzwoniła do mnie z wieściami że jechała autobusem i był wypadek w którym została ciężko ranna a nasz syn....
- Oh.... bardzo mi przykro.. oby wróciła do zdrowia..
- N-no właśnie o to się najbardziej martwię, że wcale nie wróci do zdrowia, że... ż-że już jej więcej nie zobaczę... przepraszam że musiałeś tego słuchać, może wolałbyś żebym włączył radio?
- Tak...
Kierowca włączył radio a ja zamilkłem na następne kilka godzin bezruchu patrząc się prze okno...
Przez głowe ciągle przechodziły mi jego słowa o żonie i synu... mam nadzieje że u Jasia wszystko w porządku.

*Perspektywa Kopary*
Obudziłam się, znowu.... tym razem wokół siebie widziałam 6 lekarzy? jeden miał czarne oko, niepokoiło mnie ich spojrzenie ...
-Lekarz1- dobra chłopcy, trzeba ją rozebrać
-Lekarz2- się robi!
CO?!!? nie rozbierać mnie zboczeńcy!!!!! )';< ale co bym nie zrobiła i tak nie mogłam ich powstrzymać... wstrzyknęli mi środek na uspokojenie i zaczęli rozcinać ubrania, jakoś zbytnio nie interesowało ich moje ciało, nie dotykali go ani nie przyglądali się, jeden z lekarzy wziął strzykawkę i zaczął intensywnie nakłuwać moje podbrzusze. Następny wstrzyknął fioletowo jaskrawy płyn do moich żył, na początku nie czułam bólu, ale po chwili zdało mi się że środek przeciw bólowy przestał działaś i zaczęłam krzyczeć na całą sale z bólu, ból był nie do zniesienia a tamci robili ze mną coraz to gorsze rzeczy.
Lekarz3: Przekaż swojemu koledze że to kara za to co nam zrobił
J-jakiemu koledze?! Wszystko mnie tak cholernie bolało że nie byłam zdolna do myślenia... widziałam tylko mgłe w myślach i potworny ból na całym ciele, lekarz z czarnym okiem wziął piłę mechaniczną, onie, co on z nią chce zrobić do cholery? Kurwa nieeee
Lekarz2: Stachu co ty odpierdalasz? Tego nie było w planach
Lekarz1: to tylko drobna zemsta za kopa w jaja...
Lekarz:3: heh, będą mieli nauczke że następnym razem nie powinni się szamotać tak
Lekarz4: yy jestem tu nowy o co kaman
Lekarz1: STUL DZIUB
Lekarz4: ...
Lekarz1: *odpala piłe mechaniczną i powoli zaczyna nacinać zakończenie ręki Juli*
Ooofogkittjhur aaahuuaaaa, ja nie mogę, boli, przestań przestań nie wytrzymam, zaczęłam miotać nogami ale to tylko pogorszyło sprawę, próbowałam się wyrwać ale nie miałam z nimi szans, mam tylko 11 lat, jest ich więcej, wszyscy mnie trzymają i pilnują jak diabli... nie mam szans.... trzeba było się poddać, i ustąpić bólowi.

*perspekywa Emila*
Nudzi.Mi.Sie. Nikogo nie ma na blogu kurwam mgjfiedws jezu jakie nudy, chyba wyjdę na dwór
Założyłem buty i poszedłem się przejść, na podwórku znowu dzieci miały downa, machały do mnie ale ich ominąłem, przechodziłem sobie przez ulice gdy nagle auto wyjechało na przeciwko mnie. Było czarne... i miało znaki szatana na bokach OuO... z auta wyszedł facio w kominiarce i powiedział że jest z sekty XD
- Chłopcze to nie jest śmieszne, mówimy na poważnie *pokazuje odznakę szatanisty xdd*
-Przecież to paragon z biedronki :/
- Yyy ups nie to *pokazuje prawdziwą odznakę*
- Kupiłeś w stoisku z pamiątkami?
- Może...
-Dobra, umowa jest taka, zabierzemy Cię dobrocią i dostaniesz sernik, albo zabierzemy siłą i dostaniesz wpierdol.
-Hym, trudny wybór, a może by tak, ja dam wam wpierdol a wy w zamian dacie sernik?
-Ale pojedziesz z nami?
-Pojade
-Ok... to yy Zbyszek chodz, ten dzieciak musi nam napierdolić
- Eeee a dostaniemy za to odszkodowanie?
-Nie wiem
-Cykam się tego dzieciaka, jest wyższy odemnie
- Hueh, no to kto pierwszy na wpierdol (:<?
 -ON *wskazuje palcem na Roberta*
-ON *wskazuje palcem na Zyszka*
-Ok to obaj naraz dostaniecie :3
Zacząłem napierdalać ich po brzuchu i mordzie z pięści jak mój kochany worek treningowy <3
Heh, oni są nieco twardsi niż worek, dobra kopnąć w jaja chyba mogę.... starałem się kopnąć z całej siły ale nie chciało mi się ich bić już....
-Dobra, dawać mi teraz sernik
Popatrzeli na mnie i obaj naraz przyjebali mi w ryj, co za chuje, straciłem przytomność, i mój jebany sernik... kurwa.



niedziela, 28 sierpnia 2016

Toxic people, toxic envipfrefjfd #4?

~*przepraszam że tak długo nie było opka, nie miałam czasu ani weny*~


*perspektywa Emila*
Pisałem jakiś czas na blogu, gdy nagle usłyszałem dziwne dźwięki w mojej głowie, ostatnio bawiłem się w wzywanie demonów i takie tam, mam nadzieje że to co robiłem jednak nie mogło wywołać żadnych skutków ubocznych... starałem się to ignorować i uzmysłowiać sobie że to tylko moja bujna wyobraźnia.

*perspektywa Adiego*
Czekałem tak z 30min i nic... żadnych autobusów, miałem już ochotę wstać i samemu dojść gdziekolwiek gdy nagle podjechało czarne Audi a3, podejrzanie spojrzałem w stronę kierowcy, wyglądał on na 25-27 latka, trzymał w ustach papierosa, miał na sobie reagge koszulkę i i superstar'y
popatrzyłem na niego jeszcze raz, a on zaganiał mnie gestem dłoni do środka, wsiadłem więc i zamknąłem za sobą drzwi. Facet który prowadził tym autem sprawnie kierował, i jak na moje oko szybciej niż ruch uliczny na to pozwalał, mógłbym się zacząć martwić że mnie porwie i zgwałci, ale mam przy sobie świecidełka więc jak mnie tknie to mu wbije scyzoryk w piętę. Hehe... nie, lepiej w kutasa, przynajmniej nie zgwałci, kolo się na mnie popatrzył kątem oka, poczułem jakby czytał mi w myślach, yy albo to przez tą przepaskę, pomacałem się w miejscu przepaski, facet zatrzymał się na chwile i zjechał na bok.
-Откуда вы
- Yyyy what?
- You from English?
-No no no no English
- Em so where are you from?
- Poland sir
-Ohhh Poland, okey, but.... Nie jade do Polski kolego
-O... a ee
pogubiłem się, w ilu językach ten typ gada
-A dokąd pan jedzie?
-Nooo długa droga mnie czeka chłopcze bo jadę aż do Angli
kurwa jaki debil, przecież żeby pojechać do Angli to będzie przejeżdżał przez Polske
-Ale przejeżdżasz przez Polskę?
-No właśnie nie, jadę teraz do Filandi i potem samolotem do Angli
ee no kurwa
-Ale ja musze wrócić do domu
-Po wizycie w Angli będę wracał dołem, czyli przejadę przez Polskę
-Oh, dobrze, a ile to panu zajemie?
-Możliwe że nawet tydzień! Ale to się okaże potem.
Kurwa mać...usiadłem w bezruchu i zacząłem ciągle patrzeć się przez okno...
- tak poza tym, mogę wiedzieć Co stało Ci się w oko?
-Eh no ten.... długo by opowiadać, z resztą nie uwierzyłby pan.
-rozumiem, jakaś nadprzyrodzona moc szatana zesłała na Ciebie klątwe
-wtf..
obaj zamilkneliśmy a ja dalej spoglądałem przez okno.

*perspektywa Jasia*
Powoli trzymając się za brzuch wstałam ze schodów i poczołgałam się do pokoju, usiadłam na łóżko i ponownie włączyłam laptop. Weszłam na bloga i zaczęłam pisać z Koparą Mangle i Emilem,
-<Ja> o kurwa kdirgtdhifuhdf
-<Emil> O! Jaś! hOi, gdzie ty byłaś?
-<Mangle> JAJAJJDJJJJDH JAŚ!
-<Ja> yy y y y y y yyy aadghhegf
-<Kopara> o hej
-<Ja> no hej wam....
-<Emil> Co się stało? :<
-<Mangle> no właśnie cocococ :CCC
-<Ja> yy i porwali mnie i rozpruli mi brzuch
-<Mangle> DD:
-<Emil> ale na serio 0-0?
-<Kopara> weź nie rób se żartów
-<Ja> mogę mam zdjęcie wysłać
-<Mangle> jest tam krew D:?
-<Emil> Mniam? OuO
-<Kopara> Ok wyślij
-<Ja> to z/w
sięgnęłam po telefon i próbowałam zrobić sobie zdjęcie wysłałam je na konfe z FB zapominając cokolwiek wspomnieć
-<Maja> WTF!? JAŚ!? CO SIE KURWA STAŁOOOOOOO
- <Ja> y y y y czek na lapka wejde
- <Alicja> .
-<Natalia> ..
-< Maja> djfhgfrhitrdj CO CI JEST?!
Weszłam na laptop a potem otworzyłam fb żeby skopiować zdjęcie i je wstawić na bloga, było w miare wyraźne ale wydaje mi się że i tak nie widać na nim wszystkich szwów
-<Emil> o_o kto Ci to zrobił????
-<Ja> y no właśnie nie wiem, jakieś trynkiewicze
-<Mangle> D: jak ja ih znajde toich zabije moimfiejgrenkoam!!!2
-<Kopara> o kur... a co jak Ci tam coś wstrzyknęli?
-<Ja> Trudno najwyżej umre heh :) XDDDDD
-<Kopara> nie, nie śmieszne
-<Ja> :(
*złapałam się za brzuch i chyba straciłam przytomność*
-<Emil> a co jeśli Adiego też porwali?
-<Kopara> YEY! :)
-<Mangle> D:
-< Emil> E Jaś....?
~10 min później~
*wszyscy na chatcie mają padake*
<Mangle> JAAAAAAAŚ #screamman żyj :'(

*perspektywa Kopary*
siedziałam przed komputerem i starałam się wyciszyć chat bo Mangle dostała padaczki i spamiła razem z Emilem screamman'ami, uff w końcu wyciszyłam, napisałam na blogu że ide na łapać pokemony... wyłączyłam komputer i wyszłam na dwór, przechadzałam się w pobliżu mojego domu gdy zobaczyłam w krzkach jakiegoś pedofila... cofnęłam się do tyłu i udałam że go nie widziałam, skręciłam w lewo i starałam się znaleźć Eevee, gdy już jedną znalazłam coś mi przeszkodziło i nie mogłam jej złapać bo jakiś kretyn zajechał mi drogę do niej jakiś pierdolonym złomem, wjebałam się nieumyślnie w auto i cofłam się do tyłu, z samochodu wyszedł typek i zabrał mi telefon, przestraszona uciekłam od niego ale strzelił we mnie jakimś gównem i straciłam przytomność lol. Kurwa moje pole oddawać mi Eevee.

cdn kiedyś xd

czwartek, 7 lipca 2016

Toxic People, Toxic Environment Chapter |1| [Page 3]

*Dalej perspektywa Jasia*
Obudziłam się około 6 nad ranem, ale nie miałam ochoty wstawiać z łóżka, leżałam na boku przez chwile i rozglądałam się po pokoju, nic się w nim ani trochę nie zmieniło. Wyciągnęłam rękę spod kołdry i sięgnęłam po butelke wody stojącej na stoliku przy moim łóżku. Usiadłam wygodnie opierając się o poduszki ustawione w linii pionowej i wzięłam łyk wody. Usłyszałam jak ktoś schodzi po trzech schodkach do mojego pokoju. Mama uchyliła lekko drzwi sprawdzając czy wszystko u mnie w porządku, kiwnęłam głową że nie jest a ona podeszła bliżej by sprawdzić moje czoło.
"Jesteś strasznie blada" westchnęła przyglądając się mojej twarzy. Wiedziałam że nie byłam zbyt urodziwa ale bez przesady. Poprosiłam mamę żeby podała mi laptop bo chciałam jak najszybciej upewnić każdego że nic mi nie jest (oczywiście było by to kłamstwem patrząc na to co się stało). Włączyłam laptop i czekałam chwile aż się uruchomił. Po kilku minutach ogarnęłam laptop i włączyłam przeglądarkę. Wpisałam adres bloga i czekałam na załadowanie strony, chwile to trwało aż w końcu, zalogowałam się na chat i przywitałam z resztą. Było tylko kilka osób i nie widziałam pośród nich Adiego.
Po chwili brzuch zaczął mnie strasznie boleć. Pożegnałam się z osobami na chatcie i wyszłam z laptopa. Brzuch bolał coraz bardziej, złapałam się i mocno ścisnęłam myśląc że to zatrzyma bolesny skurcz. To niestety było na nic, brzuch bolał jeszcze mocniej i nie zamierzał przestać. Nerwowo podniosłam bluzkę aby sprawdzić co jest nie tak, dostrzegłam wtedy starannie wykonany szew wzdłuż całego brzucha, jakby robili mi cesarkę. Profesjonalnie wykonane szwy lekko nachodziły na siebie i były w kolorze przydymionego słońca. Wpatrywałam się w to przez chwile i uświadomiłam sobie że to serio jest dość poważne i powinnam raczej iść z tym do szpitala. Wokół zszycia było lekkie zaczerwienienie, dotknęłam jednego ze szwów po czym wydałam nieco zniechęcony dźwięk bólu.
Delikatnie podniosłam się z łóżka, kuśtykając i opierając się lewą ręką o ściany przechodziłam w stronę schodów aby dojść do mamy. Gdy już dotarłam pod schody miałam pewien problem z wspięciem się na nie, nie mogłam unieść nóg, strasznie bolała mnie każda część ciała, i gdy próbowałam zawołać mamę nie potrafiłam wydać z siebie żadnego dźwięku. Bezsilna usiadłam na 4 stopniu i zaczęłam cicho siorbać nosem a moje oczy stały się szkliste. Jak zwykle nie potrafiłam nic dokonać i się łatwo poddałam...

*perspektywa Adiego*
Ocknąłem się w czarnym pomieszczeniu z jednym źródłem światła nad moją głową. Byłem przypięty do jakiegoś białego stołu lekarskiego czy coś. W świetle mogłem dostrzec dwóch lekarzy, podeszli do mnie. Zacząłem się rzucać na boki żeby się wydostać, jeden z nich wziął do ręki strzykawkę i wbił mi ją w udo, zauważyłem że byłem kompletnie nagi. Jebane Pedały. Wyszarpałem przypiętą paskiem prawą rękę i uderzyłem typa w twarz z pięści. Zdenerwowany lekarz oddał mi i wbił kolejną strzykawkę w rękę, widziałem jak zielony płyn neonowego koloru wypełniał moje żyły. Cholera, jak to piecze, wypali mnie to od środka. Na salę przyszedł kolejny lekarz, był cały pokryty krwią, gdzieniegdzie można było dostrzec jego prawdziwy odcień skóry. Przywiózł ze sobą metalowy stolik na kółkach z mnóstwem narzędzi tortur. Miał on również na sobie pewnego rodzaju chustę zakrywającą jego usta. Po chwili odpowiedział coś donośnym i stanowczym głosem
"Byłeś dzisiaj niegrzecznym chłopcem" odparł po czym uniósł szczypce do góry "Zawsze jestem" odparłem z lekkim uśmiechem pogardy. Cygan  Lekarz podszedł bliżej i przyłożył mi owe szczypce do oczu "No to które pierwsze?" O nie, tylko nie oczu, zostaw mnie jebany pedale. Głupi clown przez chwile się zastanawiał po czym odłożył szczypce. " Szczykawki dają lepszy efekt (:<", wziął w rękę jedną z czarnym płynem. Powoli zbliżył się ponownie i spowolnionym ruchu zaczął ją wbijać w moje prawe oko. Zagryzłem mocno wargę i starałem się nie wydać żadnego dźwięku, cholernie bolało, gorzej od tej wrzącej krwi płynącej we mnie. Zorientowałem się że moja prawa odpięta ręka leży po stronie tej której stał lekarz, więc uderzyłem go z całej siły w krocze. Głupi pedał zwinął się z bólu i upadł na podłogę, lecz zdążył wbić mi pół zawartości strzykawki, ta niestety utknęła mi w źrenicy, powoli wyciągnąłem ją i szybkim ruchem ją wbiłem jakiemuś typowi z lewej strony. Wstałem z łóżka deptając przy tym ofiarę ciosu w jaja. Zabrałem przy okazji kilka narzędzi z metalowego stolika (uuuu świeci się OuO). Odwróciłem głowę i zauważyłem że jeden lekarz stroi jak wryty i przypatruje się całej tej sytuacji oczekując że nic mu się nie stanie. Uśmiechnąłem się i zwinnym ruchem rzuciłem w niego szczypcami (nie będę marnował nożyków i piły na tego typa) bum headshot bitch B). Wybiegłem przez wyjście i sprawdziłem pomieszczenie na przeciwko z dziwnym ruskim napisem. Były tam moje rzeczy 0u0 ju hu, nie będę musiał latać nagi. Ubrałem się i wyślizgnąłem z schowka, zerknąłem w okno i dostrzegłem wszędzie śnieg, budynek od środka wyglądał na jakiś szpital, starałem się jak najszybciej znaleźć windę, lub schody. Po jakiś dwóch minutach doszedłem do windy i szybko zjechałem na parter. W recepcji spytałem się gdzie jestem. Recepcjonistka chyba nie do końca mnie zrozumiała ale odpowiedziała coś "Syberia" więc to tak... a ja w bluzce z krótkim rękawkiem... wyciągnąłem telefon i przedzwoniłem do mamy, była ciut zdziwiona gdy jej powiedziałem gdzie jestem, ale chyba cieszyła się że przynajmniej wie że żyję. Włączyłem przednią kamerkę w telefonie i sprawdziłem moje oko. Było nieco ciemniejsze, a raczej zaćmione, widziałem przez nie jakbym nosił okulary przeciwsłoneczne na jednym oku. Będę musiał zakładać jakąś opaskę bo moim zdaniem wyglądam w tym jeszcze gorzej niż wcześniej. Postanowiłem wyjść z szpitala (najwyżej przeziębię się). Poszedłem do jakiejś apteki sprawdzić czy nie sprzedają jakiś opasek na oko (takich wiecie, lekarskich a nie pirackich). Sprzedawczyni mnie nie zrozumiała więc wpisałem jej to w tłumacza a ona mi odpisała w tłumaczu, sprzedała mi jakąś białą opaskę za free i powiedziała że mam u niej dług, ahaha ja tam już nie wrócę. Usiadłem na chłodnej ławce z przystanku i oczekiwałem jakiejś pomocy...?

*...*
Właśnie wróciłem z meczu i ściągałem buty, siostra do mnie podbiegła i zapytała jak mi poszło.
"Wygraliśmy" odpowiedziałem jej z uśmiechem, siostra zachichotała jak jakiś krasnal ogrodowy mi pogratulowała. Wszedłem do swojego pokoju i zasiadłem prze laptopem. Przez chwilę podziwiałem moją kolekcje kauczuków i odbiłem jednym o ścianę. Uderzył o coś i wydał dość głośny dźwięk, mam nadzieje że nic nie zbiłem. Zwróciłem uwagę na laptop i włączyłem przeglądarkę. Nagle brat wszedł mi do pokoju i uderzył mnie kauczukiem.
"A za co to?!" wkurzył mnie bijąc tak kauczukiem bez powodu, wstałem i wziąłem drugiego kauczuka.
"Oddać Ci?" "Ja tylko tobie oddałem." popatrzył na mnie surową miną i wyszedł z pokoju "oh..." no więc to już wiem o co uderzył mój kauczuk. Wróciłem do laptopa i wszedłem na przeglądarkę internetową. Wpisałem adres bloga i zalogowałem się na chatcie. Była tylko Mangle (<3) Kopara i Bon. O dziwo nie było ani Adiego ani Jasia, gdy się zapytałem gdzie oni, odpowiedzieli że nie wiedzą a Kopara wspomniała coś że Jaś weszła i nagle wyszła. Zastanawiało mnie to coraz bardziej, mam tylko nadzieje że nic im nie jest, bo od dłuższego czasu mam jakieś złe przeczucia.....

wtorek, 5 lipca 2016

Toxic people, toxic environment=-Chapter |1| [Page2]

Był ranek i właśnie wstałem z łóżka, trochę ogarnąłem włosy i sprawdziłem godzinę na telefonie. Była równo 9:30, zszedłem na dół do kuchni i zrobiłem sobie śniadanie na szybko, tak zwane płatki z mlekiem. Wróciłem na górę do swojego pokoju, postawiłem miskę na biurku i usiadłem na krześle. Włączyłem laptop i powoli jadłem zawartość niebieskiej miski. Laptop uruch(ał)omił się, gdy właśnie miałem kończyć ostatnią łyżkę moich płatków usłyszałem dziwny dźwięk dobiegający zza okna. Pomyślałem że to pewnie jakiś wróbel zjadł kostkę cukru i dostał cukrzycy więc to zignorowałem. Oparłem się wygodnie o krzesło po czym przypomniało mi się ile razy już mi się rozwaliło.... zabrałem plecy z oparcia i pochyliłem się ku laptopowi. Spędziłem tak około godziny przeszukując Internet aż w końcu znudzony postanowiłem wyjść na dwór. Zanim jeszcze do tego doszło sprawdziłem bloga i próbowałem się dowiedzieć od reszty czy Jaś czasem nie wróciła. Na moje nieszczęście dalej jej nie było. Pożegnałem się z nimi i wyszedłem czym prędzej na zewnątrz.

Trochę mnie martwił fakt nagłego zniknięcia Jasia... może po porostu mama jej dała kare, lub się obraziła bez powodu. Pewnie jej przejdzie, oby. Przechadzałem się tam chodnikiem i dalej myśląc czy wszystko u niej w porządku, aż w końcu doszedłem do parku i usiadłem na gorącej ławce. Tyłek odruchowo podskoczył, ale usiadłem ponownie i zdałem sobie sprawę że z tego całego pośpiechu zapomniałem słuchawek. Kurwa mać. Zły na samego siebie kopnąłem randomowego kamienia który leżał mi obok buta. Zapatrzyłem się w ziemie i podziwiałem piękno parkowych kamieni, Maka Paka byłby jak w raju. W oddali dostrzegłem trzech facetów w dziwnych czarnych gangsterskich ubraniach. Hm, co oni szukają w takim cichym parku (no nie do końca cichym ale i tak to było dziwne). Podeszli bliżej mnie i zapytali dość sympatycznym głosem jak na gangsterów
"Czy widziałeś może gdzieś budkę z lodami chłopcze?"
Zdezorientowany sytuacją zmrużyłem oczy i popatrzyłem na nich z niedowierzaniem.
"Wy panowie tak na serio?"
Spojrzeli na mnie chytrym i złowieszczym wzrokiem, jeden odparł.
"No oczywiście że nie, to  był tylko "joke" (:< "
Wyryty wciąż patrzyłem a nich i pilnowałem ich każdego nagłego ruchu jaki wykonywali. Wstałem w ławki i grzecznie się zapytałem ich
"Macie kurwa jakiś problem?"
Tak, to było bardzo mądre z mojej strony, w chuj, no kurwa, debil debil. Dwóch z nich podeszło do mnie jeszcze bliżej i zablokowali mi ręce (niczym Pazdan) pozbawiając mnie jakiejkolwiek obrony.
Trzeci z nich odparł.
"Chłopcze, uważaj na słowa, bo i tak skończysz jak twoja przyjaciółka (: a tymi słówkami tylko pogorszysz sytuacje"
O czym oni pierdolą, czekaj chwile..... eeeeeeeeeeeeeeeee *loading* poczułem nagle mocny ból głowy i nie mogłem sensownie myśleć, potrafiłem jedynie ułożyć jakieś nie składne zdanie jeszcze zanim straciłem przytomność
"J-jak zrobiłeś coś J-Jaśminie to C-cie dojebie skurwy...."
au, co te chuje mi wstrzyknełyyyhlhhghhbhhyyyhh *zzzz*

*Perspektywa Jasia*
Smacznie drzemałam gdy poczułam kucie w brzuchu, mocno się za niego złapałam i skuliłam w kulkę. Poczułam przy sobie czyjąś obecność, nie byłam pewna kto to, ale ból nie ustawał i bolał coraz to bardziej więc nie bardzo mnie obchodziło to że ktoś siedzi mi po drugiej stronie na łóżku. Usłyszałam głos babci i mamy wchodzącej do pokoju. Chyba się o mnie martwią, ja sama o siebie też się martwię,  źle to skończy.. zapewne wstrzyknęli mi ebolę. Poczułam jak kręci mi się w głowie, jedyne co w tej chwili chciałam to umrzeć. Mamrotliwie wyjąkałam coś i zasnęłam.

Toxic people, toxic environment ... Chapter |1| [Page 1]

Nowe OPKO ^o^, nie mam wiele do wyjaśniania, tak ciągle zmieniam opka na blogu, ale i tak nikt tg nie czyta więc..... XD pisze gdy mam wene na coś *^*. Bez przeciągania....

Obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu i nie mogłam się poruszyć, miałam mocny ból głowy i brzucha, nie mam pojęcia co się stało. Leżałam tak przez chwile i starałam się przypomnieć przez co przeszłam.

Ahh no tak, dzień przed wakacjami, pakowałam walizkę na wyjazd, mama uznała to za głupi pomysł bo mam jeszcze 2 tygodnie na spakowanie się, ale tak się cieszyłam że nie mogłam się powstrzymać  od spakowania już w tej chwili. Byłam po szkole i nie wiedziałam co będę robiła przez następne dwa tygodnie. Założyłam buty i wyszłam z domu przejść się wzdłuż plaży. Spacerowałam tak przez jakieś 15 minut aż w końcu się zmęczyłam i postanowiłam zejść na chodnik, głowa zaczęła mnie lekko boleć i odruchowo się za nią złapałam. Nagle poczułam na szyi ukucie, jakby ktoś wziął mnie za tarcze do lotek i w nią rzucił. Upadłam na twardy beton i straciłam przytomność, zanim jeszcze do tego doszło, słyszałam podjeżdżające auto i czyjeś kroki.

Podczas gdy tak przypominałam sobie minione kilka godzin, odzyskałam władze w ciele, ale ciąż nie mogłam się poruszać, byłam przypięta do jakiegoś białego stołu operacyjnego. Leżałam cała naga z oznakowanymi na ciele punktami do nacięcia skóry, wokół piersi, wzdłuż nóg i stóp oraz naokoło brzucha. Gdy zdałam sobie sprawę z zaistniałej sytuacji zaczęłam próbować się wydostać ale poczułam na sobie czyjś dotyk który próbował mnie powstrzymać przed ucieknięciem. Po chwili odpuściłam sobie, i przez głowę zaczęły przechodzić mnie straszne myśli, a co jeżeli gdy już ze mną skończą to przerobią mnie na hamburgera? Usłyszałam jakiś hałas na sali, odruchowo rozejrzałam się i dostrzegłam 5 dziwnych facetów w białych fartuchach, kilku z nich miało na sobie plamy krwi, a jeden był praktycznie cały czerwony. Podeszli do stołu powoli i przyglądali się mi, nie podobało mi się ich spojrzenie, tym bardziej że byłam naga, jeden z nich przykrył mnie jakąś cienką niebieską płachtą. Uf, od razu lepiej, nawet trochę cieplej. Naukowcy rozmawiali coś do siebie po cichu aż w końcu jeden odezwał się "Nie martw się złotko, to zajmie tylko chwilkę" po czym wbił mi werflon
a do niego podłączył kroplówkę, inny "doktor" do drugiej ręki przyłożył igłę z strzykawką w której był jakiś dziwny niebieski płyn, z tego co wiedziałam z chemii to był "copper soulphur" więc nie fajnie. Nagle oczy mi się zaczęły zamykać i zrobiłam się strasznie śpiąca, zerknęłam na kroplówkę i domyśliłam się że dodali tam jakieś środki nasenne i znieczulające.

Obudziłam się w tym samym miejscu z którego mnie uprowadziły te zboki. O dziwo miałam na sobie ubrania i nie były poplamione krwią. Sprawdziłam kieszenie od spodni i zauważyłam w środku małą karteczkę. Przeczytałam ją. (Zawartość karteczki: Pewnie zastanawiasz się co Ci zrobiliśmy, nie martw się o to, w krótce się dowiesz, ale spokojnie, nie będziesz jedyna). Zmrużyłam oczy z niedowierzania, jak to NIE BĘDZIESZ JEDYNA? Co oni zamierzają? Musze ostrzec innych przed tymi ludźmi? Obróciłam karteczkę na drugą stronę i doczytałam (Nie mów nikomu o nas bo inaczej przerobimy cię na hamburgera), ymmm well fuck. No więc lepiej pójdę już do domu, mama musi się martwić, sprawdziłam telefon, shit, 43 nieodebrane połączenia, chyba musiało mnie długo nie być, sprawdziłam godzinę i aż się przestraszyłam. Była już 13 a ja wyszłam na spacer poprzedniego dnia o 16:30, bez zastanowienia zaczęłam biec do domu, po chwili biegu zatrzymałam się i oparłam dłoń o najbliższy słup, a no tak, kolka, dobra nie ważne, powoli dojść też mogę. Przez następne 3 minuty dochodziłam do domu, miałam dość blisko i nie za bardzo mi się śpieszyło, tym bardziej że mam jakieś podejrzane bóle brzucha. Zapukałam do drzwi domu oczekując że ktoś otworzy. Otworzyła mi najmłodsza siostra, Julka. Ucieszyła się jak mnie zobaczyła i natychmiast mnie przytuliła, zapytałam gdzie mama i babcia, odparła że poszły mnie szukać znowu. Zmęczona ściągnęłam buty i poszłam do swojego pokoju odpocząć. Julia ciągle za mną chodziła i pytała czy nic mi nie jest, nie mogłam jej odpowiedzieć na to pytanie, bo sama nie jestem pewna czy nic mi nie jest. Julka znowu mnie przytuliła i pobiega do swojego pokoju. Ja zabrałam się za laptop i podłożyłam pod plecy poduszkę żeby twarda ściana mnie nie uwierała. W trakcie wpisywania hasła od mincrosofta ziewnęłam i zamknęłam oczy. Przechyliłam się na bok i upadłam na poprawną stronę łóżka. Byłam maksymalnie wyczerpana, nagle otworzyłam oczy i wybiegłam kulejąc z pokoju, zaczęłam się czołgać po schodach do góry i potem turlać do schowka. Jedzenie *-*! Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam parówkę, poszłam do kuchni po bułkę i zeszłam z tym na dół. Zjadłam mojego pseudo hot-doga i na nowo położyłam się spać. Ciągle czułam jakiś niepokój...

czwartek, 2 czerwca 2016

"Tomorrow is another day" #2

No więc bez przeciągania przejde do Opko ^^

Leżałem w łóżku i nie potrafiłem zasnąć, coś mnie dręczyło i nie miałem pojęcia co. Dalej mocno przytulałem moją przytulankę. Usłyszałem szept. Znowu się przestraszyłem i schowałem się pod kołdrę. Zauważyłem że źródłem szeptów była moja przytulanka, przez chwile się wystraszyłem i chciałem ją wyrzucić z łóżka, ale usłyszałem że coś do mnie powiedział..... nie byłem w stanie rozszyfrować jego szeptu bo nie był dość wyraźny. Zrozumiałem na tyle że musze wyjść z łóżka. Więc wyszedłem, zabrałem latarkę i sprawdziłem szafę. Był tam tylko zwykły pluszowy lis. Usiadłem pod szafe wykończony przez nieprzespane noce. Poczułem metalową dłoń na ramieniu. Z przerażenia nie mogłem ani drgnąć, próbowałem zrzucić z siebie ogromną, ale była zbyt ciężka. Spojrzałem na łóżko i zobaczyłem małe animatronicze głowy Fredziaków które już czaiły się na to żeby mnie pożreć. Zza prawych drzwi już wychylała się już Chica z jej Cupcake'iem, najgorszy koszmar w moich życiu właśnie się rozpoczął, a to był dopiero początek. Już wiedziałem że po mnie, Freddy powoli wychodził spod łóżka, a w lewym korytarzu było już słychać Bonnie'go. Skuliłem się i znowu zacząłem płakać, przytulanka znowu zaczęła coś do mnie szeptać. Było już po mnie, bezsilny poddałem się i z łzami w oczach zaczynałem powoli zasypiać.


Wiem troche krótkie, ale nie będe na siłe czegoś pisać gdy nie mam weny ^^ i tak dość sporo nad tym główkowałam i mi nie wyszło xd

wtorek, 31 maja 2016

"Tomorrow is another day" #1

no więc, nie robiłam dawno postów :/ i to bardzo.... więc zrobie jakieś OPKO, nie jestem pewna o czym ;n; ale chyba mam już pomysł :D chujowy pomysł, nikomu się nie spodoba, nikt tego nie będzie czytał, ale i tak to napisze ;n;. Więc opka na pewno będę robiła teraz krótsze.
Zaczynając to będzie OPKO z fnafa, nwm jeszcze która część. No zaraz się przekonacie bo sama nwm o czym będę pisała xd.


Nastała kolejna noc, a ja znowu się ich bałem, wiedziałem że na mnie czekają tuż zza drzwiami. Wziąłem latarkę w dłoń i podbiegłem do lewych drzwi, nikogo nie było. Obróciłem się za siebie, nikogo nie było, zagadnąłem do szafy, też nic. Pilnowałem się tak się do 4 godziny, i nikogo, ani nic nie dostrzegłem, tak jakby się chowali przed mną? Postanowiłem wyjść z pokoju i rozejrzeć się trochę po prawym korytarzu. Niczego nie widziałem, pustka.... i martwa cisza zamartwiała mnie jeszcze bardziej. Odruchowo obracałem się za siebie, i na boki, mimo iż korytarz był dość wąski. Pobiegłem szybko do kuchni i otworzyłem lodówkę. Była pusta. Wróciłam do swojego pokoju i położyłem się do łóżka. Próbowałem zasnąć ale nie potrafiłem. Na zegarku była 04:21. Nagle usłyszałem jak drzwi powoli się otwierają. Szybko schowałem się pod kołdrę miejąc nadzieje że to "Coś" mnie nie znajdzie. Słyszałem kroki, lecz nie były one ciężkie i metalowe, były dość ciche i miękkie, dalej skulony pod kołdrą cały się trząsłem z przerażenia. Kołdra się uchyliła i zobaczyłem twarz swojej mamy, przytuliła mnie i powiedziała że wszystko będzie dobrze. Znów położyłem się spać, mama ucałowała mnie w czoło i życzyła miłej nocy. Zamknąłem oczy i zasnąłem. Znowu słyszałem kroki, byłem przekonany że to mama, lecz dla pewności zbudziłem się i zabrałem swoją latarkę z etażerki. Wstałem z łóżka i założyłem kapcie dla bezpieczeństwa (nigdy nie wiadomo czy w dywanie nie czają się jakieś klocki lego) wyjrzałem  na prawy korytarz. Cisza. Na lewy. Także cisza. pomyślałem że to po było coś z dworu. Ponownie położyłem się spać. Znowu usłyszałem kroki, ale byłem przekonany że to tylko moja bujna wyobraźnia. Przytuliłem mocno mojego pluszowego misia i zasnąłem. Po jakimś czasie poczułem czyjąś obecność w pokoju. Zerwałem się na nogi i podreptałem do drzwi, zaświeciłem latarką. Nic, chyba znowu wyobraźnia mnie ponosi. Wróciłam do łóżka i zabrałem ze sobą mojego pluszaka. Otworzyłem drzwi od lewego korytarza i świeciłem latarką przed siebie i po ścianach. Po chwili dotarłem do pokoju mojego taty i mojej mamy. Próbowałem otworzyć drzwi, ale były zablokowane. Przekręcałem gałkę na dwie strony i nic. Pomyślałem że pewnie zamknęli żebym im nie przeszkadzał lub że mam nauczyć się samodzielności. Wracając do pokoju poczułem oddech na karku. Odwróciłem się i zaświeciłem latarką. Nic. Znowu mam przywidzenia. Odwróciłem głowę w stronę mojego pokoju. Zobaczyłem przed swoją twarzą pół widzialną postać. Była paskudna i potworna. Od razu zacząłem cofać się do tyłu, z przerażenia upuściłem moją przytulankę i latarkę. Latarka spadła prosto przed to. Było widać w szczegółach jego wygląd. Wysoki na dwa i pół metra, Zgarbiony i z zwisającą szczękę ociekającą krwią. Małe uszy, czerwone oczy i żółta muszka wraz z kapeluszem z czarnym paskiem. Patrzył na mnie jakby chciał mnie pożreć żywcem. Chciałem uciekać lecz byłem zbyt przerażony, ale on nie wykonywał żadnego ruchu, tylko się przyglądał, i mnie straszył swoim wyglądem. Patrzył i nie odrywał wzroku. Zacząłem nawoływać mamę, chociaż wiedziałem że to nic nie da. Podniosłem złotego misia przytulanke, mocno ją przytuliłem, skuliłem się w kulkę na dywanie i zacząłem pociągać nosem. Usłyszałem kroki swoich zdezorientowanych rodziców. Ja wciąż płakałem skulony na dywanie. Zachowywali się jakby w ogóle go nie widzieli, jakby on nie istnieje, czyli on był tylko wytworem mojej wyobraźni? Czemu wydawał się taki realistyczny? Mama i tata przytulili mnie i odnieśli do łóżka, mimo to dalej byłem przerażony. Chciałem żeby to się skończyło, chciałem w końcu się wyspać.


Dobra tutaj kończę moje opko ^^ wiem że jest do dupy ;c ale na serio trochę nad tym główkowałam (y). Mam nawet trochę pomysłów jak to rozwinąć i może będzie git, ale jeszcze nie wiem. No dobra to cześć :D

wtorek, 22 marca 2016

OPKO #5

*nic tu nie ma xd*


No więc czekałam z mamą 30 min w kolejkach a potem 20 min w poczekalni i tam nam zleciała prawie godzina czasu na samym staniu i czekaniu, zgłodniałam ale mama nie chciała nic mi kupić bo mówiła że żarcie na lotniskach jest za drogie. Siedziałam na jakimś krzywym siedzieniu i patrzałam przez wielkie okno na samoloty. Mama mówiła że trochę tu poczekam, a ja nadal nie mogłam uwierzyć że będę w Polsce. Przypomniało mi się nagle że miałam napisać do Adiego jak będę na lotnisku, wyciągnęłam telefon i próbowałam się połączyć z netem. Kurwa działaj no.
- Mamo, net z lotniska nie chce działać
- To masz pecha, nie potrzebny Ci teraz bo zaraz idziemy do samolotu.
Ja pierdole, dobra trudno, potem jakoś spróbuje połączyć się, gdziekolwiek, bd najwyżej kraść net
komuś z chaty. Nagle w głośnikach usłyszałam że samolot do Wrocławia jest już na pasach >.>.
Mama mnie zgarnęła i walizki i poszła do kolejki, lubi zawsze być pierwsza. Staliśmy następne 5 minut w kolejce, aż w końcu komuś zachciało się ruszyć dupe żeby nas przepuścić dalej. Prześliśmy przez te, bramki?Nwm kurwa jebać, to. *skipuje do momentu w którym jest w samolocie* no więc siedze i się kurwa nudze. Lelelele. Nie lubie jak samolot startuje, to takie dziwne uczucie. Yh. Mój mózg, złapałam się za głowe.
- Nic Ci nie jest?
- Nie, nie , po prostu daj tik taka xd
Mama dała mi gume do żucia bo nie miała tik taków ;m; zawsze coś. Wziełam telefon do ręki i słuchałam piosenek. I tak przez 2 godziny ;m; w trakcie zgłodniałam, ale kurwa musiałam się pożywić wodą bo nic innego nie było, no była buła, ale ja nie lubie pasztetu więc jej nie zjadłam ;m; xd.


No dobra to ja kończe na dzisiaj ^u^ pewnie są błędy ale trudno xd. Mama zaraz neta wyłączy ^n^

~Jasiu

niedziela, 20 marca 2016

OPKO#4

Dobra więc bez zbędnego przedłużania ... xddd


Weszłam po schodach i otworzyłam drzwi od salonu, usiadałam na krześle i śniadanie.
Mama popatrzyła na mnie i zaczęła mnie pośpieszać. Sprawdziłam godzine na telefonie, była
4:45, 15 minut do wyjścia ;u;. Wybiegłam z salonu i pomaszerowałam prosto do przedpokoju i założyłam moje trapmy, wzięłam walizkę i wyszłam z domu zapominając o kilku rzeczach które zostały na moim łóżku, mama szła za mną wolniejszym krokiem, bo ogarniała coś tam jeszcze przy telefonie. Wyszłam z pseudo "podwórka" na ulice i czekałąm na mame aż się ogarnie. Po jakiś 20 minutach przeszłyśmy z mamą już przez długaśne molo i dotarłyśmy na prom. Siedziałam przy oknie i patrzałam się na fale, dzisiaj morze było spokojne, chyba >.>. Po 15 minutach wyszłyśmy z mamą z promu i mama szybkim truchtem podbiegła do taxówki, ja, że nie chciałam się męczyć poszłam wolniejszym krokiem. Wsiadłyśmy tam obie i potem przez dwie godziny siedziałam na dupsku że aż zakwasów dostałam aż dojechałyśmy na jebane lotnisko w Londynie. Yhgg była już 8:14. I teraz było czekać w kolejkach,,,


DOOOBRA NIE MG pisać więcej ;n;n;;n;n; mama się pruje na mnie że wyłączy neta, więc wole skończyć to teraz puki mogę xd
 
 
~Jasiu

opko #3 ^u^


Hejo więc tu next post z mojego OPKO *U* Wybaczcie ale posty będą krótkie dość xd

Btw trochę bd pojmiać rzeczy żeby nie opisywać jak np.sikam na klopie lub odrabiam zadania domowe czy coś xd



Była już 14:30, a ja tylko czekałam na dzwonek, eh, jebana szkoła. Dżgnełam się długopisem, ups.

Mam nadzieje że moja głupia nauczycielka tg nie zauważy. HEEEE, kolega zauważył (d), skurwiel powiedział pani, PIERDOL SIĘ VLAD! Jebany Rumun (dosłownie, pochodzi on z Rumuni xd). Udawałam że nic mi się nie stało i dalej robiłam coś w zeszycie, pani najwidoczniej nie zareagowała na wołanie Vlada, no i dobrze. Siedziałam tak sobie aż w końcu zadzownił dzwonek. Był taki głośny że aż się przestraszyłam. Nagle usłyszałam głosy, dziwne głosy.

-Jaś, Jaś wstawaj no bo się spóźnimy.

Przetarłam oczy i spojrzałam na mame która usiłowała mnie zgarnąć z łóżka.

- C-c-co s-się stało?

- NO WSTAWAJ KURWA! BO SIĘ NA SAMOLOT SPÓŹNIMY!

Wystrzeżyłam oczy i zamrugałam dwukrotnie.

- To już dzisiaj O-O?!

kurde ja to zawsze musze o czymś zapomnieć no, dobrze że mama jakoś mnie ogarnęła bo bym nie wstała chyba.

- Tak, a teraz zakładaj te lumpy i na góre na śniadanie.

Mama wyszła z pokoju a ja zaczęłam się rozbierać. Julka wlazła do pokoju a ja byłam bez stanika.

- Julka... wyjdź

- nenene ./////. lol

Zamkneła drzwi i poszła spać do swojego pokoju. Czemu ona wgl się obudziłą kurwa?! Wgl to czemu ja zaspała skoro... ._. yh, mój mózg jest dziwny, a może to przez to że nie mogłam zasnąć przez 3 godziny bo słyszałam jak Julka liże laptop.... te dźwięki *ciarki* łehh, nie chcę tg doświadczyć już więcej. Wyszłam z  pokoju i pobiegłam na góre. Usłyszałam jak nagle cały dom się przebudza i wszyscy marudzą że nie daje im spać. No kurwaaaaa, jak nie Julka jebany zbok mnie podgląda to teraz babcia i Oktawia marudzą ;w;.



Dobra kończe bo czuje że zaraz mama neta wyłączy xd

~Jasiu


niedziela, 6 marca 2016

OPKO- Bez nazwy xD #2

Więc bez przeciągania .... xd
*ps, trochę będę przwijać historie bo opisywanie każdego szczegółu jest nudne xd*

Po jakiś 30 minutach wyszłam z pokoju i poszłam się załatwić, to wiecie, każdy kiedyś musi.
Zostawiłam otwarty pokój i laptop, w tym też chat. Usłyszałam kroki Julki, wstałam z kibla i opuszczonymi spodniami zbiegłam po dwóch schodkach, popatrzałam się na nią i gestem rąk pokazałam jej że ją obserwuje. Wróciłam się na kibel i ...no wiecie, kontynuowałam to co robiłam.
*perspektywa Julki*
ona jest dzifna... ja przecież nic nie robie, tylko chodze. Dopra, wlocze sobie muj (smierdzący) laptop i pogram w internet :3. Usiadnełam na moim luszku, au, cos mnie swendzi, wsadze tam renke i sprawdze co mnie swendzi. Ee, lol, nie wiem cio mnie tam swendzi, trudno, powącham renke, mosze to cos zmieni, neeee, smierdzi, fuj, dopra trudno. Au, mam cos w nosie, musze to wyciongnac, a co jak to kosmici mi weszli to glowy? au, nie to tylko jakiś babok, lol.
*wracamy do mojej perspektywy xd*
podciągnęłam gacie i wróciłam szybko do pokoju. Zauważyłam że nikogo nie ma na chatcie. No, ja tylko do klopa poszłam....sprawdzam godzine
wtf, 22? Ile ja w tym klopie siedziałam? A może po prostu było już późno. No dobra, przebiorę się w piżamę i pójdę spać bo nie mam już właściwie nic do roboty. Przykryłam się kołdrą i próbowałam złapać za pstryczek mojej lampki. Trafiłam w końcu ,zgasiłam światło i poszłam spać.
*perspektywa Julki*
dopra, musem isc do kibla, lol, ey a cemu Jasmina spi? Lol lol lol, pszeciesz dopielo 20, haha, zal, dopla ide siku bo zmoce gacie. Aaaa, swendzi mnie znofu, lol, podlapie się bo lupie.



E tak to koniec xd, to po prostu dokończenie wczorajszego i po prostu nie mam też czasu na pisanie. Mama chce mi net wyłączyć więc się musze streszczać. Jutro napisze dłuższe ^^ :3♥

~Jasiu

sobota, 5 marca 2016

OPKO (nie mam pomysłu na tytuł) #1 xd

Hejo hejo ^^, mój ostatni post był.... no ujmując to prosto, zjebany xD. więc postanowiłam że napisze
nowe OPKO które będzie normalne i na pewno będzie się to przyjemniej czytać ^^. OPKO będzie opowiadać o wydarzeniach w niedalekiej przyszłości xd.
Przechodząc do OPKA... xd *nwm jak zacząć to pisać no ale spk ;w; *

Więc, najlepiej by mi było się na początku przedstawić, prawda? Ale na to chyba nie ma czasu bo się śpieszę do szkoły, tak tak, jak zwykle za póżno wstałam. Musze się teraz szybko ubrać i iść na góre żeby zjeść śniadanie... więc wstałam i wolnymi ruchami zaczęłam ściągać góre swojej piżamy. Niechętnie sięgnęłam po stanik i zaczęłam się w niego wpatrywać jak głupia. Trochę przymulona jestem jak wstaję rano z łóżka. Na szczęście to już piątek więc jutro będę mogła dłużej pospać. Usiadłam na brzeg łóżka i ściągnęłam powoli dół piżamy. Rzuciłam spodnie za siebie i zaczęłam wolnymi ruchami szukać majtek na kołdrze. Usłyszałam kroki po schodach, uświadomiłam sobie że to mama i szybko założyłam majtki żeby na wszelki wypadek jakby weszła mi do pokoju nie musiała oglądać moich nagich pośladów. Zgarnęłam z podłogi getry i szybko się w nie wcisnęłam.
Mama otworzyła drzwi od mojego pokoju i wychyliła lekko głowe. Spojrzała na mnie zdumiała i powiedziała mi żebym się pośpieszyła bo się spóźnię. Przytaknełam jej głową i coś krząkłam. Mama cofła się i zamknęła drzwi. Ja wstałam z łóżka i gramolnie podreptałam do szafy. Ściągnęłam koszule z wieszaka i szybko zarzuciłam ją na plecy. Szybko zaczęłam szukać krawatu, który zawsze gdzieś gubię, po czym założyłam marynarkę i wyszłam z pokoju. Przebiegłam się po schodach do salonu gdzie usiałam na krześle i zjadłam swoje regularne śniadanie. Płatki z mlekiem. Mama siedziała na swojej jeszcze nie złożonej sofie i klikała coś na telefonie. Po skończeniu płatków odniosłam miske do kuchni i zeszłam na dół. Zauważyłam jak moja siostra wchodzi na góre po schodach.
- eee, mama! Która godzina?!
Zazwyczaj Julka późno wstaje, a jak wstanie to znak że jest późno (masło maślane) więc na wszelki wypadek lepiej się spytać.
- Już 7:55
Kurde, mam 15 min żeby się wyrobić, w sumie to nie tak źle, zeszłam po schodach i wbiłam do łazienki żeby umyć zęby. Jak zwykle, patrzałam się w lusterku na swoją twarz i wymieniałam każdy szczegół za który ją nienawidzę. Potem się otrząsłam i zaczęłam starannie myć zęby. Wszystko zajęło mi około 5 min więc teraz 10 min na ogarnięcie reszty. Zakładanie butów, czesanie włosów, sprawdzenie czy ma się wszystko co potrzebne w plecaku i potem założenie go. No.... zostało mi 5 min do wyjścia, a ja nigdy nie wychodzę przed czasem, wole się spóźnić. Taki nawyk. Stałam przed grzejnikiem i mimo iż jest już lato to udawałam że grzeje sobie tyłek na nim. Przez chwile się zamyślałam i straciłam rachubę czasu.
- Mama! Która już jest?!
Sama nie mogę sprawdzić bo mi się nie chce, w sumie to łatwiej by mi teraz było skoro mam własny telefon, wystarszy sięgnąć do kieszeni, ale jakoś tak z przyzwyczajenia pytam się mamy.
- 8:06, wychodź już
Kurde.... ogarnęłam się i podbiegłam do drzwi próbując je na siłe otworzyć
- No co jest kurde!?
Spojrzałam na zamek
- jebana blokada ._.
Odblokowałam blokadę (znowu masło maślane) i wyszłam z tej meliny. W końcu sprawdziłam telefon i zwróciłam uwagę na dzisiejszą date. Już 27 czerwca, woah, ale to zleciało, no dobra wracając, a no tak słuchawki! Wyciągnęłam słuchawki i założyłam sb je na uszy, podłączyłam pod tel i włączyłam piosenki. Po 20 minutowej przechadzce w końcu dotarłam do szkoły. Oczywiście jeszcze zanim tam doszłam to zdążył zadzownić dzwonek na lekcje... w szkole zwykle to samo co było, nic się nie zmieniło. Kolega na angielskim wciąż ma ADHD, koleżanki wciąż obrabiają mi dupe i nauczyciele zmuszają mnie do mówienia. Norma do której przywykłam. Przypomniało mi się coś, coś bardzo ważnego... ale potem wypadło mi to z głowy jak zwykle. Mam często jakieś przebłyski w myśleniu ale nie potrafie ich w żaden sposób wykorzystać. Właśnie siedziałam na ostatniej lekcji tego dnia, plastyka, zawsze jakieś pseudo umilenie końca tygodnia. Siedziałam na krześle i wpatrywałam się w mój szkicownik. Znowu się zamyślałam i nie byłam świadoma tego co robię. Zaczęłam szkicować dwie główki... ale potem przypomniało mi się że po tym nie mogę sobie tak po prostu rysować, zmazałam to gumką i otworzyłam mój zeszyt z Polski z okładką Coka Coli. Był taki pomarańczowy (pornomańowczy) i w lewym górym rogu ma wyryte w okładce napis "ADI" zrobiłam to z jakieś kilka miesięcy też na plastyce, takim nożykiem to wycinania. Wzięłam do ręki swój podrapany paznokciami ołówek i zaczęłam szkicować znowu główki. Nagle pani ogłosiła że zostało nam 5 minut do końca lekcji, zgarnęłam wszystko do plecaka i odstawiłam mój szkicownik tam gdzie powinnam. spojrzałam na innych i zorientowałam się że jeszcze nikt się nie pakuje, usiadłam na moim krześle i wyciągnęłam przed chwilką schowany tam zeszyt. Wyjęłam również ołówek, i zaczęłam dalej szkicować te główki. Dorysowałam główką włosy, szyje i barki. Po czym musiałam schować swój 'ekwipunek' do plecaka i założyć go na plecy bo zadzwonił dzwonek.
Wyszłam z budynku przechodząc przez inną klasę artystyczną w której zazwyczaj mam fotografie, jak dzisiaj na pierwszej lekcji. Szłam prostą ścieżką wiodącą wzdłuż jednego z budynków szkolnych u wyjściu. Przeszłam przez zieloną metalową bramę szkolną i wyszłam od razu na ulice, rozglądłam się za wszelki wypadek czy nic nie jedzie, i podreptałam na chodnik. Po krótkiej przechadzce, zdałam sobie sprawę że jutro jest ten ważny dzień... kurde... a ja nawet nie spakowałam walizki.
Trudno, spakuje dzisiaj. Podekscytowana zaczęłam ciut szybciej dreptać do domu żeby się wyrobić z przygotowaniem tego wszystkiego. W połowie drogi zatrzymałam się żeby sprawdzić godzinę na telefonie. Była 14:58, nie jest źle, zaczęłam dalej dreptać do domu przechodząc przez 'miasto' (tak to nazywam bo są tu sklepy i ludzie, a na reszcie trasy prawie nikt nie chodzi i są tylko budynki mieszkalne). Właśnie omijałam mój ulubiony sklep który jest bardzo blisko mojego domu, zatrzymałam się i podziwiałam przez chwilę wystawę próbując wyszukać wzrokiem czegoś nowego. Nic nie było. Zaczełam truchtać dalej i skręciłam na prawo na moją ulice. Podeszłam do drzwi od korytarza i je lekko popchnęłam. Poczułam zapach szczyn, no zajebiście, jeszcze tego mi brakowało, rozdrażniona kopnęłam następne drzwi usiłując się bez użycia rąk przez nie przedostać. zeszłam po schodach wychodząc na świeże powietrze i minęłam tyły restauracji, tym razem nikogo w kuchni tam ni było. Zaczęłam wchodzić po czarnych metalowych schodach. Przeszłam przez frontowe drzwi i krótkim korytarzem doszłam do swoich drzwi, wyciągnęłam klucze i wsadziłam je w dziurkę ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Przeszłam przez drzwi i ściągnęłam buty, ah, jak dobrze być już w domu. Weszłam do pokoju i jebłam plecak pod szafę. Usiadłam na łóżko nawet się nie przebrałam z mundurku. Włączyłam laptop i ściągnęłam marynarkę. Spojrzałam na srajfona. Ou..... 15:21 ...um... dobra. Przebrałam się z jebanego mundurka i usiadłam w samej bieliźnie na łóżko. Popatrzałam się na swoją tapetę. Ah... i znowu się zamyślałam. Kurwa, wstałam z łóżka i wyciągłam z szafy jakąś koszulke z królikiem.
Usiadłam na łóżko i włączyłam przeglądarkę. Wpisałam nazwę bloga na którego wchodzę na co dzień. Zjechałam na dół i czekałam aż mnie połączy z chatem. No.... dajesz, kurde zlagowany lapek ;w;" No... w końcu, wbiłam na chat i... nikogo nie ma, no kurwa, nawet nikogo wcześniej nie było... super. Sięgnęłam po plecak i wyciągnęłam z niego piórnik i zeszyt. Zaczęłam dokańczać mój szkic. Już korpusy skończyłam. Usłyszałam nagle dźwięk z chatu. Obróciłam głowę żeby spojrzeć kto to. Ah, to tylko zielonek. Pewnie ruda, zignorowałam to. Przypomniało mi się że musze się spakować. Kurde, ale gdzie walizka? Chyba pod łóżkiem, zaglądnęłam, i faktycznie tam była, wyciągnęłam ją i zaczęłam wkładać do niej ranodomowe ubrania z szafy. Zapięłam walizkę i walnęłam ją pod okno. O ni, ruda zaczęła mi spamić
*rozmowa na chatcie*
Ruda- hei
Ruda- ...
Ruda- -.- żyjesz?
Ruda- halo Jaś! ;-;
Jaś- ee ehehe... sory ... pakowałam walizkę.
Ruda- po co? Gdzie wyjeżdżasz?
Jaś- ym, nieważne.
Ruda- mhm >.>
Jaś- dobra jak coś to mg nie odpisywać bo robię dużo ważnych spraw teraz.
Ruda- no ok ;-;
Odsunęłam się od lapka i spakowałam do walizki resztę potrzebnych rzeczy.
Usłyszałam jak po schodach za moją ścianą idzie mama z Julką. Zaglądnęłam przez okno i wystawiłam Julce faka jak mama nie patrzyła. Ona skrzywiła twarz i powiedziała to chyba mamie. Wróciłam do pakowania się. Znowu dźwięk z chatu
*chat*
Ruda- ej pogadamy na skp?
no kufa ja się pakuje no ... nie dadzą spokoju ;w;
Jaś- nie mg teraz... pakuje się
Ruda- Przecież pisałaś że "pakowałaś" walizkę >.> czyli już nie powinnaś jej pakować
Jaś- nie skończyłam po prostu
Podeszłam do walizki i zaczęłam się zastanawiać po chuj ja do niej podeszłam. *facepalm*
Usiadłam na łóżko i zaczęłam dalej rysować. Znowu dźwięk z chatu, o, ktoś wszedł chyba.
Sprawdzam chat i widzę... *u* ADIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII!!
*chat*
Jaś- ADIŚ! :D
Ruda- >.> ...
Adi- Ja! :D
Jaś- *hug* ^^
Adi- *hug* c:
Ruda- ...
*Adi have kicked Ruda* reason- nie kropkuj mi tu
Jaś- x'DDD
Adi- xd
Jaś- Ey a to nie jest przypadkiem ten dzień w którym się poznaliśmy *U*? Bo ja nie pamiętam dokładnie kiedy to było.
Adi- też nwm, ale jakoś pod koniec czerwca to było
Jaś- *u* xd
Adi- a po co Ty pakujesz walizke?
Jaś- eeee (what)
Adi- Myślałem że mama odwołała wyjazd
Ruda- dzięki za kicka -.-
Jaś- nieważne po co ją pakuje
Adi- nmzc Ruda
Adi- muf
Jaś- ni ;u;, przekonasz się ale nie teraz >:3
Adi- ;n;...
Jaś- ey ważna sprawa, podaj swój adres no DX!!!!!
Adi- nie *^*
Ruda- ...
Jaś- ale to ważne :C!
*Adi have kicked Ruda* reason- nie kropkuj kurwa
Adi- nie podam
Jaś- :<
Jaś- to mnie nie przytulisz :"3
Adi- D':
Jaś- to podasz ;u;?
Adi- Podam jak powiesz po co pakujesz walizke
Jaś- ale ja ne mg nooo :C
Adi- to ja nie podam adresu
Jaś- Kurwa no! :< to miała być niespodzianka, ale nie, bo po chuj, dobra, powiem Ci po co ją pakuje
Jaś- jade do Polski ;w;
Ruda- -.-... nie kickaj
Adi- OuuuO
Adi- jednak jedziesz Ouo?
Adi- kuf, caps ;-;
Jaś- num jade c:
Adi- OuO*
Adi- yaaaay
Jaś- jutro wyjeżdżam UuU
Adi- Już jutro OnO?
Jaś- nu, dlatego muszem się szybko spakować xD
Jaś- kuf, z/w mama woła ;n;
Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju żeby sprawdzić czego chce od mnie mama. Mam nadzieje że to nic ważnego bo jestem zajęta trochę, tak jakby.
- Co chcesz?
- W sprawie tego wyjazdu....
nie no, tylko nie mów że...
- Co?
proszę tylko nie to co mam na myśli >n<!
- Nie możemy jechać...
KURWAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!
- A-ale! Mamo...obiecałaś! A ja jeszcze hajs zapłaciłam no! Oddaj mi mój hajs.
- No sory, nie mogę jechać do Polski bo nie ma kto się ma zająć Julką i Oktawią
- Babcia miała przlecieć ._. poresztą, poradzą sobie
- Hahaha, nie sądze. A babcia źle się czuje i nie mogła przylecieć.
Kurwa no jebana mać, zawsze wszystko musi mi psuć moje marzenia
- Dobra, nara, ide do pokoju płakać w kącie
Wróciłam  się do pokoju i usiadłam na łóżko załamana, nie wiedziałam jak mam to przekazać Adiemu.... kurwa
*chat*
Jaś- j/j ...
Adi- ?
Jaś- yhhhh
Adi- ??
Jaś- ;n; mama odwołała wyjaz....
Adi- ;___; kufa no :c
Jaś- ide się pociąć stołem
Adi- ;n;
Ruda- -.- ...
Jaś- Czek...mama znowu woła ;w;"
Poszłam znowu do mamy i się jej pytam co znowu chce.
- Jest jeszcze opcja żebyś sama tam poleciała
- Ale ja się boje sama, nie!
- eh, dobra, czekaj zadzownie do kogoś.
- ee ok? mogę sobie iść do pokoju?
- uznam to za tak...
wróciłam się do pokoju i usiadłam na łóżko i znowu zaczęłam chatować
*chat*
Jaś- j/j ;...; mama do kogoś dzowni
Adi- ;n; a nie pojedziesz?
Jaś- na razie nwm
Ruda- pogadamy na skp?
Jaś- teraz nie mg ;y;
Ruda- mhm ;-;
Jaś- Adiś....
Adi-?
Jaś- jak nie polece do Polski w tym roku....
Jaś- to dostane załamania nerwowego i wgl
Adi- ;n;
Jaś- kufa znowu mama woła D;
Jaś- z/w D;
Adi- ok
Wstałam i znowu polazłam do mamy, już sama straciłam na cokolwiek nadzieję.
- i co?
- Jest opcja że możemy jechać
- serio?
- Julką i Oktawią się sąsiadka zajmie...chyba, więc możemy jechać jutro
- Lecieć nie jechać
- no lecieć też ale jechać też będziemy
- no..................................dobra ide do pokoju
Poszłam do pokoju i po raz 3 wlazłam na chat
*chat*
Jaś- j/j
Jaś- ey
Jaś- mam dobrą wiadomość
Ruda- ?
Adi- jaką?
Jaś- może POLECE do Polski
Adi- yaaaay c:
Jaś- maj god, dopiero 17 jest ;n;
Ruda- to pogadamy na skp???
Jaś- nje
Ruda- ...
*Adi have kicked Ruda* reason- co ja mówiłem o kropkowaniu? O banana się prosisz?
Jaś- x'ddddd
Adi- xdd
 Emil- hejo
Jaś- oo hei
Adi- hej
Emil- c;
Jaś- nudzi mi się *n* ide usunąć konto na MSP XD
Adi- DD:
Jaś- xdd no co? xd
Adi- >n>
Jaś- <u<??
Adi- >n>???
Emil- <u>
Jaś- x'dd
Adi- Jaś, wiesz o której jutro będziesz u mnie xd? bo się musze przygotować xdd
Jaś- eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee ;w; fuq, nwm xd
Jaś- ale pewnie mama wie, ey wiem! Podaj mi sfuj numer telefona to sb do Cb zadzownie jak będę musiała Ci powiedzieć gdzie jestem i ile mi jeszcze zostało xd
Adi- nu ok ;n;

~le C.D.N.~ XD
nie chce mi się więcej pisać na razie ;^;, ale na pewno będzie tg więcej xdd ale posty będą pewnie krótsze od tg 0n0. XD
                                                                                    ~Jasiu 

niedziela, 21 lutego 2016

OPKO#1 ;w; (na szybko)

.Hej, to pierwszy posteł z mojej nowej seri opowiadań xd. Będzie on dotyczył Furries (furdom i takie sprawy, po polsku to futrzaki, zwierzęta z posturą człowieka xd) to będzie taki mały wstęp do moich
opowiania. . Nie mam zielonego pojęcia jak mam zacząć to więc z góry przepraszam za niedociągnięcia xd.
 
UWAGA, TREŚĆ ZAWIERA EROTYCZYNE FRAZY I TAKIE TAM XD JEŻELI NIE LUBISZ
TAKICH ŻECZY TO PO PROSTU WYJDŻ ;W;

Słychać było dźwięki poruszającego się języka i kapiącej śliny. To dla Kishy dzień jak co dzień bo ona ma to już w fachu. Nikt inny z jej towarzystwa nie zrobi tak dobrze jak ona. Dlatego ubiegają się
o nią wszyscy faceci, ale ona nie szuka nikogo na stałe. Woli być singielką i robić to z każdym i o każdej porze, ale wydaje jej się czasem że czegoś jej brakuje w życiu. Kisha muśnięciem języka zlizała wszystko z swojego pyszczka i zmrużyła oczy.
- Neh, wydaje mi się że to już koniec na dzisiaj.
- Koniec? Przecież dopiero zaczełaś.
- Zaczeła, i skończyłam koleszko, nic z ciebie więcej nie wycisnę, hehe, lepiej następnym razem
mniej masturbowania przed wizytą ze mną.
Kisha mrugnęła i swoimi kocimi ruchami wyślizgła się natychmiast z pokoju.
*perspektywa Kishy*
Ło, ten gościu był męczący, dobrze że go spławiłam, ma  chyba dość na dzisiaj. Eh zastanawia mnie tylko, dlaczego mam wrażenie że... moja robota zaczyna mi się nudzić, może faktycznie powinnam
zacząć coś innego...albo......O NIE! MOŻE OKRES MI SIĘ ZBLIŻA D:! Czekaj... ym.... przecież ja
używam tabletki antykoncepcyjne.....więc nie mam okresu ;-;. Wait... onie ○.○ *sprawdza swoje pudełko z tabletkami i zauważa te podpisane na dzisiaj* ...kurwa no! Nie wzięłam tabletek, Kurwa kurwa kurwaa! Musze tu mieć gdzieś silniejszą żeby zabiła cokolwiek tam się zapłodniło.
Kilka minut póżniej Kisha połknęła jakąś tabletke wielkości małej fasolki i szybko popiła wodą.
Siedziała potem kilka minut na łóżku z rękoma założonymi na szyji. Widocznie była ciut zestresowana tym ale miała nadzieje że najgorsze się nie wydarzy. Zadzwonił to niej jej ktoś, była pewna że to ktoś za wizyte, i miała racje, nikt inny nie dzwoni. Odebrała telefon drżącą łapą.
- Halo?
- Tak? Pan z wizytą do mnie? ;w;
- Tak, jeżeli można to grę wstępną chciałbym przeprowadzić przez minimum 30 min B)
-  Em....wow... okey..? Em, wie pan że już jest za póżno, raczej, po prostu nie mam ym.. źle się czuje
na cokolwiek, możemy to przełożyć na jutro?
- Kisha skarbie, ja jestem już pod drzwiami, nie otworzysz B)?
- .. Wait..Drake? ALE... OnO, czekaj bo ja ci nie wieże!
Kisha natychmiast odrzuciła telefon i pobiegła do drzwi. Otworzyła je i ujrzała czerwono krwistego smoka z pomarańczowymi łuskami i czarnymi tatuażami na całym ciele.
- W-wow... czyli jednak nie kłamałeś
- Czy ja Cię kiedyś okłamałem?
- No, raczej nie, bo mało pamiętam.
- Kisha, jak ja za tobą tęskniłem....
- No... dużo facetów za mną tęskni, czemu tak w ogóle wróciłeś? Myślałam że tamto spotkanie z lipcu będzie ostatnie, a jednak wróciłeś po połowie roku.
- Wiesz, jak Ci mówiłem o tym moim całym "PLANIE" to mi to nie wyszło, no każdy popełnię błędy. Ja popełniłem jeden i wszyscy się od mnie od wrócili i zostałem sam, nawet dziewczyna mnie rzuciła.
- I co, teraz szukasz dachu nad głową u mnie i jakiegoś pocieszenia? Zapomnij, może i ciesze się że wróciłeś ale ja teraz nie szukam nikogo na stałe.
- Nawet nie pomożesz mi jako przyjacielowi? Przecież wiesz jak bardzo Cię.... *wstrzymuje oddech*
- Ty mnie bardzo...co?
Drake złapał się za głowe i zaczął ciężko oddychać, podniósł wzrok na Kishe i wszedł do jej mieszkania. Kisha cofnęła się odrobine, nie chciała jakiegokolwiek kontaktu fizycznego. Wiedziała jednak że byłby to dobra sytuacja żeby go zaliczyć jeszcze raz, ale sytuacja w jakiej teraz była w żaden sposób jej nie sprzyjała. Drake popatrzał na Kishe swoim zabójczo seksownym spojrzeniem.
Ona już wiedziała o co mu chodzi. Patrzyła się na niego i zaczęła się zastanowić jak mu powiedzieć że może być w ciąży... (oczywiście nie z nim)
- Drake, zaczekaj, wiem co chcesz, i szczeże mówiąc to też tego chcę, ale boje się że mogę być w ciąży, raczej, użyłam tabletek i wgl, ale ...co jak to nie wystarczy?
- Wpadłaś o jeżu, dobra to ja wychodzę
Drake zrobił mine jakby sobie pogrywał z Kishą, i ironicznie zaczął kierować się do drzwi
Kisha wyłapała o co mu chodzi, zmartwiona popatrzała na swój brzuch a potem na wychodzącego Drake'a  jej domu. Zrobiła to samo spojrzenie co Drake i odpięła ciut swój krótki top z zamkiem z przodu.
- Kiiiiiisha B))?
- Taaaak B)?
Drake wrócił do mieszkania i ściągnął koszulkę. Kisha jeszcze raz się zastanowiła nad tym czy to dobry pomysł, dalej była niepewna. Drake podszedł bliżej Kishy i ją obiął.
- Kishuś, dobrze się czujesz? Nie wyglądasz jakbyś chciała to robić :/.
Kisha zmrużyła oczy i z trudem odpięła swoją bluzkę.
- Wszystko u mnie w porządku >:)
- Kisha? OnO ta mina nie wróżyła nic dobrego, a raczej właśnie tak...ej no! Zapomniałam D:!
Zaśmiała się i opuściła Drake'owi spodnie, oczywiście że nie nosi on gaci, bo po co dziurawić sobie je ogonem.
- Kurwa o,o, dawno nikt tego nie robił, sam sobie musiałem ściągać DX
- No widzisz, u Kishy same luksusy B)
kucnęła ona przy nim i podniosła głowę w górę żeby zobaczyć jego reakcje, był dość dziwiony,
nie mogła stwierdzić czy się rumienił bo jest cały czerwony, dobry kamuflaż. Kisha pochyliła głowę
i wysunęła swój długi język.
- hehehe >:3
Zaczęła lizać na około w każdym dostępnym miejscu, widać że dawno mu nikt tego nie robił. Nagle ktoś to niej zadzownił.
- No kulfa, akulat telas
Kisha mówią z w wyciągniętym językiem poszła na łóżko sprawdzić telefon, oczywiście Drake nie był zadowolony z takiego obrotu spraw. Podniosła telefon żeby sptawdzić kto dzowni.
Related image
<- tak to mniej więcej wyglądało tylko że zamiast poduszki był telefon xd
-Kisha co Ty robisz? myślałem ze no ten....wiesz...
- ymmmm sprawdzam kto dzowni, nie widać?
- To znowu jakiś dupek które chce twojej dupy?
- Ym.... nie, to dupek który chce moje cycki
- O jezu, zostaw to!
Drake  zabrał jej telefon i wyrzucił przez okno.
- Kurwa! Drake! Mój telefon :'c
- Trudno, kupisz sobie nowy, takiego strajfona to tanio kupisz
- Yh... jak Ty mnie wkurwiasz, dobra to na czym staneliśmy? A no tak, idę spać.
-CO!? D':
Kisha przykryła się kołdrą i położyła głowe na poduszcze.
- Dobra Drake, jest już późno ja chyba nie żartuje.
- Chyba! Więc jest jakaś nadzieja że żartujesz B)
- Nie, w sumie to na pewno nie żartuje
- B(
- A mogę chociaż przytulić lub coś, bo ja tu już nie wrócem tym razem chyba się powiesze na strychu
i to wcale nie jest jakiś podów żeby wywołać z Tobie współczucie >_>. Na serio już nie mam nikogo ;w;, ...nawet rodziny....
- O boże Drake co ty gadasz! ○-○!?
- Chyba nie masz na myśli że umarli?! D:
- Eeeee! NIE D:! Jeszcze żyją na szczęście!
- Ale po prostu nie chcą mieć ze mną kontaktu :C
- Jesteś jedną z bardzo niewielu osób które rozmawiały ze mną w tym miesiącu, głównie gadałem z taksówkarzami, kelnerami (takimi z Mc Donalda) i raz z konduktorem z tramwaju....
- Woow, Drake ja nie wiedziałam, przykro mi to słyszeć i wgl ale nie dzwoniłeś do mnie ani razu
- Pewnie zapytasz dokąd tak jechałem.... tymi tramwajami i taksówkami, no widzisz, jechałem do Cb ...
- I może być to dziwne z mojej strony że po tak długim czasie sobie przypomniałem o tobie wtedy kiedy potrzebowałem Cię najbardziej.
- tylko proszę, czekaj, nic nie mów, wiem że teraz masz mnie za totalnego dupka, i nie zasługuję żeby wgl tu być za to że się nie odyzwałem przez ten czas.... i ... i
- Dobra dobra już nic nie mów
Kisha już przez jakiś czas siedziała na łóżku po turecku i wpatrywała się w Drake'a. Wydawało się jej że coś do niego czuje ale uważała że to przez hormony i że tylko jej się zdaje. Przytuliła go jak dobra przyjaciółka.
- Nie martw się już tamtym, ważne że przyszedłeś
Nagle poczuła coś w sobie takiego dziwnego że nie mogła się opanować (wtf xd) Drake poczuł jak jej twarz zaczyna nieco robić się bardziej gorąca gdy spoczeła na jego ramieniu. Przeczesał jej włosy ręką, Kisha wiedziała że ma już dość tego jebanego czekania, "odprzytuliła" się i ....i poszła spać.
- eh >_> dobra to ja śpie na podłodze
Udawała że tego nie słyszy.
*perspektywa Kishy*
Boszzzzzz, to mnie przerasta >,< a raczej wkurza, sama nie wiem, ale jedno wiem, ja coś do niego czuje
i nie mam KURWA zielonego pojęcia co, nie znam się tak naprawdę na uczuciach...chyba, no nie potrafie odróżnić tych prawdziwych od udawanych. Najlepszym sposobem jest przesanie się z swoim problemem, kurde, on jest moim problemem, czyli że musze się z ni przespać? Em, dobrza ja to jeszcze przemyśle, na razie jest 23:35 więc mam jeszcze trochę czasu... na myślenie ee albo i nie mam, kurde no! Gdzie moja kocimiętka D:<?




                                            ~Mrs Nightmare